Niedługo minie pół roku, od kiedy to wielu starostów i prezydentów miast na prawach powiatu - jako organy rejestrujące pojazdy, zmuszonych jest do stosowania opartej na nośniku papierowym i przesyłce pocztowej metody przekazywania profilu kandydata na kierowcę ośrodkowi egzaminowania (także przyjmowania z tego ośrodka wyników egzaminu).
Resort transportu, budownictwa i gospodarki morskiej postanowił wdrożyć system teleinformatyczny wspierający proces wydawania uprawnień do kierowania pojazdami, ale nie zadbał o zagwarantowanie wzajemnej zgodności wszystkich elementów systemu informatycznego. W wyniku czego jedno z rozwiązań oferowanych na rynku dla wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego nie współpracuje z systemem Kierowca wytworzonym przez Państwową Wytwórnią Papierów Wartościowych. W efekcie na ponad połowie powierzchni kraju nie było możliwe skuteczne zrealizowanie procesu wydania uprawnień do kierowania pojazdami.
Próbując ratować sytuację, resort wprowadził awaryjny tryb tymczasowy, tyle że bardziej pracochłonny i kosztochłonny niż ten oparty w pełni na elektronicznym przekazywaniu danych.
Ministerstwo ma problem ze spółką skarbu państwa uprzywilejowaną w sposób co najmniej wątpliwy, ograniczający możliwość konkurowania w świadczeniu usług dla wydziałów komunikacji.
Tyle tylko, że nie jest to żadne usprawiedliwienie dla braku skutecznych rozwiązań informatycznych.
Jak, bowiem nazwać sytuację kiedy:
- kandydaci na kierowców niepotrzebnie biegają pomiędzy wydziałami komunikacji i WORD-ami;
- w powiatach i WORD-ach rozwiązuje się umowy z dostawcami usług informatycznych oraz ponosi dodatkowe (niepotrzebne) koszty za które nikt im nie płaci;
- dostawcy usług informatycznych prześcigają się w obrzucaniu kolejnymi oskarżeniami o najcięższe przestępstwa i szykują się do procesów sadowych;
- jak wieść gmina niesie, sprawą interesują się funkcjonariusze przeróżnych służb.
Bałagan to określenie najdelikatniejsze z możliwych i dobrze byłoby, gdyby ktoś go w końcu posprzątał, zamiast oczekiwać że sprawa przycichnie.
Złośliwi twierdzą, że brać urzędnicza świadomie podkłada nogę swojemu politycznemu szefowi. Ale to chyba przesada i zbytnia wiara w przebiegłość pracowników resortu.
Przedstawiciele ZPP w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego co miesiąc naciskają w tej sprawie. Ciągle słyszymy tą samą odpowiedz – już wkrótce problem zostanie rozwiązany.
To klasyczna gra na przeczekanie, tyle tylko, że kosztem kandydatów na kierowców oraz samorządów powiatowych.
Jak mamy zbudować sprawną eAdministrację skoro nie dajemy sobie rady z tak drobną (jak się okazuje z pozoru) sprawą?
Dlatego o jej rozwiązanie zwróciliśmy się do ministra administracji i cyfryzacji (treść pisma poniżej).
ZPP obiecuje, że o sprawie nie zapomni, bo dlaczego przez czyjąś niekompetencję, konsekwencje ponosić mają powiaty?
Marek Wójcik