Ten serwis używa cookies i podobnych technologii, brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej »

Zrozumiałem

Samorządy, a szkoły - ważna konferencja, ale nie dla MEN

Samorządy, a szkoły - ważna konferencja, ale nie dla MEN fotolia.pl

7 i 8 maja odbyła się w Warszawie konferencja zatytułowana „Samorządy a szkoły” zorganizowana przez Uniwersytet Warszawski i Ośrodek Rozwoju Edukacji. Uczestnikami tego wydarzenia byli głównie przedstawiciele samorządów, zarówno gminnych, jak i powiatowych oraz przedstawiciele instytucji zajmujących się edukacją.

W pierwszym dniu konferencji przedstawione zostały analizy i raporty przygotowane w trakcie realizacji projektu. Tak więc zaprezentowano analizy dotyczące problemów strategii oświatowych polskich samorządów, w tym polityka gmin w zakresie edukacji przedszkolnej.

Jednym z głównych zagadnień konferencji była diagnoza polskiej oświaty, w tym jej decentralizacja. Historia decentralizacji rozpoczęła się w roku 1993, kiedy to rozpoczęło się dobrowolne przejmowanie szkół podstawowych przez gminy. Następnie, w roku 1996 przejęcie szkół podstawowych było obligatoryjne. W roku 1999 nastąpiło przejęcie szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych przez powiaty. Rok później nastąpiło wprowadzenie obecnego algorytmu podziału subwencji oświatowej. Etapy decentralizacji można podzielić na dwa główne okresy. Pierwszy to lata 1993-2000, w których następowały radykalne zmiany ustrojowe i sukcesywne przekazanie szkół i placówek jednostkom samorządu terytorialnego. Temu procesowi towarzyszyło przekazanie odpowiedzialności za finansowanie szkół i placówek.  Kolejny okres to dwanaście lat dostosowywania systemu poprzez zwiększenie roli organu prowadzącego oraz wprowadzenie nowoczesnych form monitorowania szkół (egzaminy zewnętrzne i zewnętrzna ewaluacja).  W omawianym czasie nastąpiło także przekazanie funkcji organu prowadzącego kolejnym poziomom samorządu, a więc gminom, powiatom i województwom. W tym czasie nastąpiło także zwiększenie kompetencji i roli organu prowadzącego kosztem kuratorium oświaty.

Podczas konferencji zidentyfikowano najważniejsze sukcesy decentralizacji polskiej oświaty. Są to inwestycje w szkoły, stabilność finansowania, reforma gimnazjalna oraz duża autonomia organów prowadzących. W wielu wystąpieniach podkreślano także bardzo pozytywne wyniki testu PISA, jakie zostały osiągnięte przez polskie szkoły.

Ważnym spostrzeżeniem jest fakt, że od początku radykalnych przemian gminy intensywnie inwestowały w  szkoły podstawowe, a powiaty okazały się troskliwymi właścicielami szkół ponadpodstawowych. Przejęcie szkół przez samorządy zaowocowało m.in. cywilizacyjnym postępem stanu i wyposażenia szkół. Jednak, jak stwierdzono w czasie konferencji, obok decentralizacyjnych sukcesów, zaistniały także niepowodzenia. Należy do nich system wynagradzania nauczycieli, bardzo sztywny i złożony. Ustawa Karta nauczyciela szczegółowo reguluje system wynagradzania nauczycieli. System ten charakteryzuje wiele dodatków, z których znaczna część utraciła rację bytu, jak na przykład dodatek wiejski. Jednorazowe dodatki uzupełniające nie motywują nauczycieli do dobrej pracy, a przy okazji trudno jest spełnić skomplikowane wymogi art. 30a Karty nauczyciela. Jak stwierdzono podczas przedstawiania wyników badań, Karta nauczyciela w wysokim stopniu chroni miejsca pracy nauczycieli i utrudnia racjonalne zarządzanie kadrami. W ten sposób spadkowi liczby uczniów nie towarzyszy analogiczny spadek liczby nauczycieli. Tak więc postępuje spadek efektywności systemu.

Słabym punktem jest także względnie niski poziom upowszechnienia wychowania przedszkolnego w Polsce, chociaż w ostatnich latach odnotowano skokowy wręcz wzrost skolaryzacji przedszkolnej. Proces ten był jednak wynikiem środków z Europejskiego Funduszu Społecznego, więc nie wiadomo, jaka będzie sytuacja za lat kilka, kiedy udział środków europejskich znacznie się zmniejszy.
Jako wyzwania stojące przed zdecentralizowanym polskim systemem oświaty, a więc przed samorządami i ministerstwem edukacji zidentyfikowano problem niżu demograficznego, podziały społeczne, konieczność dostosowania do współczesności szkolnictwa zawodowego i poprawę jakości nauczania. Za najważniejsze wyzwanie uznano odpowiedź na pytanie kto odpowiada i powinien odpowiadać za jakość nauczania w polskich szkołach. Aktualny system zawiera w sobie istotną sprzeczność: system egzaminów zewnętrznych dostarcza coraz bardziej precyzyjnych informacji o efektach pracy szkół (EWD gimnazjalne i maturalne), a jednocześnie ustawodawstwo ogranicza możliwości reagowania jednostek samorządu terytorialnego  na te informacje. Podczas konferencji uznano, że docelowo troska o jakość nauczania powinna być wspólną odpowiedzialnością rządu, samorządów i szkół. Nie dano jednak wyraźnej odpowiedzi, jak to osiągnąć.

W drugim dniu konferencji uczestnicy mieli możliwość udziału w jednym z czterech spotkań grupowych, poświęconych bardziej szczegółowym tematom, tj. relacje między organami prowadzącymi szkoły i szkołami, upowszechnianie edukacji przedszkolnej, zarządzanie siecią szkolną, dylematy wdrażania strategii oświatowych i dialog społeczny. W ramach każdej sesji oprócz wystąpień referentów była możliwość wymiany opinii i poglądów na temat przedstawionych zagadnień. Konferencję zakończyło spotkanie panelowe dotyczące decentralizacji zarządzania oświatą, w którym uczestniczyli goście z Ukrainy i ze Szwecji.

Na rzeczowej i udokumentowanej badaniami dyskusji na temat stanu polskiej oświaty i roli, jaką w edukacji spełniają samorządy głębokim cieniem położył się sposób jej potraktowania przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Resort reprezentował świeżo upieczony podsekretarz stanu Maciej Jakubowski, odpowiedzialny za współpracę z samorządem terytorialnym  oraz Grzegorz Pochopień, zastępca dyrektora Departamentu Współpracy z Samorządem Terytorialnym. Pan dyrektor przedstawił jako wstęp do dyskusji niezbyt aktualną prezentację dotyczącą systemu finansowania edukacji. Jednak uczestników konferencji najbardziej zbulwersowało wystąpienie podsekretarza stanu Macieja Jakubowskiego, który stwierdził ni mniej ni więcej, że jest ministrem kilka dni, a przedtem był zagranicą, więc właściwie ma teraz niewiele do powiedzenia, bo musi się zapoznać z sytuacją. Zdecydowana większość uczestników konferencji potraktowała ten fakt jako lekceważenie uczestników tak ważnej konferencji, czemu dawali wyraz w swoich wypowiedziach.

Pon., 14 Mj. 2012 0 Komentarzy Dodane przez: Tadeusz Narkun