Urbanista prof. Jan Gehl, który gościł w czwartek w Poznaniu poddzielił się ze słuchaczami swoim spojrzeniem na miasto przyjazne mieszkańcom. W jego wyobrażeniu w mieście XXI wieku najważniejsi są piesi. - Kiedy chodzisz, możesz obserwować, rozmawiać, flirtować, zatrzymać się, spotkać kogoś, a nawet spontanicznie ruszyć w tany. Chodzenie jest zdrowsze, a sprzyjanie pieszym jest tańsze od sprzyjania samochodom, czytamy w Gazecie Wyborczej.
Oddajcie miasto ludziom
Zdaniem prof. Gehla, trzeba dać sygnał ludziom, że są w mieście potrzebni. W Melbourne pomogło przeniesienie do centrum dużych sklepów spożywczych. Urbanista opowiadał o Kopenhadze, w której wiele ulic zamieniono w deptaki, inne zwężono, by zapewnić miejsce rowerom i ludziom, a parkingi zamieniono w miejskie place. - W ciągu 20 lat liczba ludzi spędzających czas w centrum wzrosła czterokrotnie - mówił. Pierwszy krok do zmian: przyjrzeć się pieszym. - Wydziały transportu prowadzą precyzyjne statystyki na temat pojazdów. Brak statystyk dotyczących pieszych to też mniej uwagi poświęcanej zagadnieniu - mówił. Urbanista odniósł się do pomysłu budowy przejścia podziemnego przy dworcu PKP w Poznaniu: Ludzie nienawidzą chodzić po schodach, jak można, chodzą po płaskim. Tunele są niebezpieczne, nieprzyjazne dla dzieci i niepełnosprawnych. W Kopenhadze większość już zasypaliśmy.
Macie problem z korkami –zasypcie jezdnie
Jak twierdzi artykuł w poznańskim dodatku Gazety Wyborczej, gdy urbanista tłumaczył, że najlepszym sposobem na likwidację korków jest zaprzestanie budowy dróg, niektórzy słuchacze spośród miejskich urzędników i radnych uśmiechali się pod nosem. Gość wyświetlał slajd z San Francisco. - Trzęsienie ziemi zniszczyło drogę szybkiego ruchu. Po trzech miesiącach okazało się, że kierowcy radzą sobie bez niej. W jej miejscu powstał bulwar, po którym jeżdżą tramwaje. Władze Seulu nakazały odkopać rzekę płynącą pod autostradą, zamiast drogi urządzili park.
Źródło: gazeta.pl