Ten serwis używa cookies i podobnych technologii, brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej »

Zrozumiałem

O dysleksji, ale uczciwie i z troską

O dysleksji, ale uczciwie i z troską fotolia.pl

Zgodnie z oficjalnymi statystykami co dziesiąte a w niektórych regionach nawet co szóste jest dyslektykiem. Dane z całej Polski dotyczące dzieci z dysleksją zaskakują dwoma procesami: niezwykle szybkim przybywaniem takich dzieci oraz tym, że pod względem ich liczby występują bardzo znaczne różnice pomiędzy poszczególnymi województwami. Dane te przytoczył "Dziennik Gazeta Prawna" 3 czerwca br.

Według niektórych specjalistów potwierdza to teorię, że część orzeczeń jest wydawana niesłusznie. Dzieje się tak dlatego, że część diagnostyki jest gorszej skuteczności, ale także jest to wynik lobbowania rodziców, pragnących ułatwić życie swoim dzieciom. Na tych nieprawidłowościach najgorzej wychodzą ci, którzy rzeczywiście cierpią na tę dolegliwość.

– Statystyki międzynarodowe pokazują, że zaburzenie dotyczy 2–15 proc. populacji dzieci szkolnych. Ciężkie przypadki to najwyżej 3–4 proc. – uważa prof. Grażyna Krasowicz-Kupis z Instytutu Badań Edukacyjnych. Profesor uważa, że w Polsce wydaje się zbyt dużo opinii o dysleksji. Zdarzają się nawet szkoły, w których połowa dzieci ma takie zaświadczenia.

Z kolei z danych Centralnej Komisji Egzaminacyjnej wynika, że w tym roku opinią o dysleksji wylegitymował się więcej niż co dziesiąty uczeń zdający egzamin gimnazjalny. Nie jest tajemnicą, że system edukacji przewiduje dla takich uczniów ułatwienia – między innymi 30 minut więcej na wykonywanie testów na koniec gimnazjum i egzaminu maturalnego.

Uzyskanie takiej opinii jest jednak w przypadku kilkunastoletniego ucznia bardzo trudne, ale możliwe. Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło w 2011 r. zmianę, która przewiduje, że do poradni pedagogiczno-psychologicznej, która zajmuje się problemem, należy zwrócić się między czwartą a szóstą klasą szkoły podstawowej. Jeśli wtedy dziecko uzyska opinię dotyczącą dysleksji, będzie ona ważna już do końca nauki w szkole. Ale do poradni można też zwrócić się później. A ponieważ nie ma jasnych, ogólnopolskich procedur obowiązujących poradnie, każda opracowuje własne zasady.
Różnicę w podejściu do dysleksji widać w statystykach. Według danych przedstawionych przez CKE na Pomorzu na dysleksję cierpi ponad 17 proc. uczniów. Na Śląsku – 8,1 proc., a w Opolskiem – 7,3 proc. – Województwo pomorskie to pole bardzo intensywnego działania Polskiego Towarzystwa Dysleksji. Być może dlatego tam na problem zwraca się szczególną uwagę, a świadomość nauczycieli jest większa – wyjaśnia zagadkę badaczka z IBE.

Nadzór nad poradniami prowadzą kuratoria. W praktyce jednak nie ma instytucji, która przyglądałaby się zasadności wydawania takich opinii. IBE od roku prowadzi badania na temat dysleksji. Wyniki powinny być upublicznione w listopadzie. Wszystko wskazuje na to, że skutki dysleksji można minimalizować już w najwcześniejszych latach edukacji dziecka. Dyrektor jednej z poradni psychologiczno-pedagogicznych na warszawskim Ursynowie podkreśla jednak, że dysleksja nie jest jedynym problemem polskich uczniów, a liczba dzieci z potrzebami specjalnymi rośnie. – Kondycja psychiczna dzieci się pogarsza, rośnie liczba dzieci zaniedbanych, co potem przekłada się na różne problemy rozwojowe – przekonuje dyrektor.
Pedagog z innej placówki przyznaje, że coraz więcej uczniów zgłasza się do niej po skierowania na indywidualny tok nauczania. Nic dziwnego – jak we wrześniu ubiegłego roku alarmował amerykański psycholog prof. Philip Zimbardo, co piąty z miliona polskich uczniów ma poważne problemy emocjonalne związane z nauką. Polscy uczniowie miewają lęki, obniżony nastrój, utrudniony kontakt z rówieśnikami. W Gdańsku co drugi licealista ma objawy depresji, w całym kraju – co trzeci.

Komentarz: Problem jak widać jest poważny. Nie mam żadnej wątpliwości, że uczniom rzeczywiście dotkniętym dyslekcjąa czy dysgrafią trzeba pomagać. Do tego niezbędna jest nowoczesna i uczciwa diagnostyka. Problem jest bowiem nie w tym, żeby pomagać, ale aby robić to skutecznie i tylko uczniom rzeczywiście posiadających dysfuknkcję. Inaczej robi się szkodę prawdziwym dyslektykom, któróm w istocie się nie pomaga, a spryciarze uczy się, że kto kombinuje ma lepiej. I to od najmłodszych lat. Na to nie można pozwolić.

Pt., 6 Czrw. 2014 0 Komentarzy Dodane przez: Tadeusz Narkun