Przepisy o Europejskiej Inicjatywie Obywatelskiej zaczęły obowiązywać 1 kwietnia 2012 r. Wzbudziły wiele nadziei, choć nie brakowało też sceptyków. Jak po pół roku od wejścia w życie tego prawa radzą sobie organizatorzy inicjatyw? Większość zaczęła już zbierać podpisy. Narzekają na trudne procedury, ale chcą zakończyć sukcesem rozpoczęte projekty.

- Jestem bardzo zadowolona, bo udało się już rozpocząć procedurę w 22 przypadkach, a 12 jest już zarejestrowanych - podkreśla Zita Gurmai, węgierska deputowana socjaldemokratów, która zajmowała się przepisami dotyczącymi inicjatywy z ramienia Parlamentu Europejskiego.

- Cieszę się, że inicjatywy zostały zgłoszone przez organizacje pozarządowe, a nie lobbystów czy duże korporacje. Pokazuje to apetyt obywateli na uczestniczenie w procesie tworzenia prawa" - zauważa Gurmai.

Pierwsi organizatorzy - jak wszyscy pionierzy - napotkali się z problemami administracyjnymi. Na początek zgłoszono inicjatywy dotyczące dostępu do świeżej wody, wyborów, opłat za roaming. Tylko dwie inicjatywy mają problemy z rozpoczęciem procedury zbierania podpisów. Największe przeszkody to opóźnienia Komisji Europejskiej związane z programem do zbierania podpisów w internecie. Kłopoty sprawiały też różnice w legislacji poszczególnych państw członkowskich, zwłaszcza jeśli chodzi o ochronę danych osobowych i wymagane dokumenty.

-Niektóre z tych problemów się utrzymują - nie kryje rozczarowania Gurmai. Komisja europejska obiecuje wydłużyć czas zbierania podpisów dla tych inicjatyw, które napotkały problemy z programem komputerowym.

Inicjatywa obywatelska pozwala obywatelom UE zaproponować zmiany legislacyjne na poziomie europejskim. Ale może to być tylko w dziedzinach, w których kompetencja ma Komisja Europejska (czyli jedyna instytucja z prawem inicjatywy ustawodawczej w UE). Trzeba w ciągu roku zebrać milion podpisów. I muszą one pochodzić z przynajmniej  jednej czwartej krajów Unii.

Źródło: www.europarl.europa.eu