Ten serwis używa cookies i podobnych technologii, brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej »

Zrozumiałem

Nieodpłatne poradnictwo prawne kosztem powiatów - list od Czytelnika

Nieodpłatne poradnictwo prawne kosztem powiatów - list od Czytelnika fotolia.pl

W pierwszym dniu bieżącego miesiąca opublikowaliśmy w Dzienniku Warto Wiedzieć felieton autorstwa Grzegorza P. Kubalskiego, który zatytułowany był "Nieodpłatne poradnictwo prawne kosztem powiatów". Artykuł ten wzbudził duże zainteresowanie naszych Czytelników, czego dobitnym przykładem jest list jaki trafił na skrzynkę redakcyjną, a który to - z uwagi na doskonałą treść - zamieszczamy poniżej, jednocześnie zachęcając do lektury.

Szanowny Panie Redaktorze

Jako wieloletni stały czytelnik serwisu ZPP,  pozwalam sobie przesłać Panu osobiste przemyślenia dotyczące przygotowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości projektu ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej i informacji prawnej. Zainspirował mnie do tego bardzo interesujący felieton Pana Grzegorza P. Kubalskiego na ten temat. Muszę się zgodzić z generalną tezą autora, że ministerstwo wymusza na samorządach powiatów dopłacanie z własnych budżetów do zadania rządowego. Moim zdaniem zapisana w projekcie ustawy (art. 1 ust. 3 i art. 2 ust. 1) rozbieżność co do charakteru zadania wcale nie jest przypadkowa jeżeli zestawimy ją z całością regulacji zawartą w kolejnych artykułach. Ustawodawca wcale nie przez przeoczenie, tylko jak najbardziej świadomie dopuszcza tę drugą możliwość w celu prawnego uzasadnienia  wydatkowania środków samorządów na zadanie, które co do zasady ma być zadaniem rządowym. Ma to więc w gruncie rzeczy usprawiedliwić świadome przerzucenie na samorządy powiatów ciężaru części kosztów, które już nie będą mogły „wykręcać się” od dokładania środków ze swoich budżetów na zadania nie będące ich zadaniami własnymi pod pozorem łamania dyscypliny finansów publicznych. W tym konkretnym przypadku będą miały stworzoną formalną podstawę do tego, ażeby jednak wykładać swoje pieniądze na nie swoje zadanie, do czego w przebiegły sposób zostają przez ustawodawcę, czytaj ministra sprawiedliwości, formalnie przymuszone. Pan minister daje bowiem pieniądze wyłącznie na wynagrodzenia adwokatów i radców prawnych, natomiast koszty utrzymania lokali, w których będzie udzielana pomoc prawna zostaną przerzucone na powiaty lub na samorządy gminne, jeżeli te w ramach porozumień z powiatami zechcą wziąć na siebie część wydatków z tym związanych. Jest więc oczywiste, że ustawodawca, mając świadomość niezgodności proponowanych rozwiązań z art. 49 ust. 1 i 5 ustawy o dochodach jst, próbuje w ten sposób niejako usankcjonować prawnie stan przez siebie pożądany.  

Nic nie mówi się także o ewentualnych kosztach dojazdu adwokatów i radców prawnych do miejsc, w których będzie świadczona pomoc prawna, jeżeli okręgowa rada adwokacka czy też okręgowa izba radców prawnych wskażą do wykonywania tych zadań osoby zamieszkujące poza miejscem świadczenia tych usług. Nie wydaje się nawet prawdopodobne, ażeby mogły one być pokrywane przez te osoby, bo to w praktyce oznaczałoby pomniejszenie ich wynagrodzenia za świadczoną pracę. Proszę zwrócić uwagę na treść art. 23 ust. 1, która odnosi się tylko do zadania nałożonego na powiaty i jest ona spójna z wymienionymi wyżej art. 1 ust. 3 i art. 2 ust. 1. Tymczasem ustawodawca nie nakłada takiego samego ograniczenia w stosunku do zadania z zakresu zapewnienia dostępu do informacji prawnej realizowanego przez wojewodę (także za pośrednictwem organizacji pozarządowych lub innych podmiotów, które otrzymają dotację z budżetu wojewody na pokrycie wszystkich kosztów z tym związanych). Nie można więc moim zdaniem mówić w tym przypadku o jakiejkolwiek nieporadności legislacyjnej ze strony ministerstwa sprawiedliwości, lecz wyłącznie o świadomym działaniu obliczonym na dalsze „skubanie” samorządów. Te będą stękać, narzekać, protestować, pisać stanowiska, ale przecież wiadomo, że bezskutecznie i w końcu poddadzą się, nie chcąc brać na siebie całego odium ewentualnego społecznego niezadowolenia. To oczywiste, że spadnie ono na starostę albo na wójta czy burmistrza, do których najbiedniejsi mieszkańcy w pierwszej kolejności zwrócą się z pretensjami. Bo przecież nie do ministra sprawiedliwości, ani tym bardziej do Pani Premier Ewy Kopacz, nie mówiąc już o posłach, którzy podniosą rękę i nacisną guzik podczas głosowania nad ustawą w proponowanym kształcie.

Projekt ustawy zawiera znacznie więcej mankamentów. Zdecydowanie negatywnie należy ocenić przyjęty w nim mechanizm ustalania tzw. mnożnika, jako jednego ze składników służących do określenia wysokości należnej samorządowi powiatu dotacji. Błędem jest, moim zdaniem, przyjęcie w tym celu ogólnej liczby mieszkańców powiatu, w oderwaniu od liczby osób korzystających ze świadczeń pomocy społecznej (kręgu osób uprawnionych). Jest to kryterium nieobiektywne, nie mające żadnego związku z rozmiarami biedy na danym obszarze. Podstawą do ustalania wysokości dotacji powinny być dane odzwierciedlające sytuację społeczną na obszarze powiatu (wchodzących w jego skład gmin), dotyczące osób korzystających ze świadczeń pomocy społecznej. Wystąpienie zdarzeń nadzwyczajnych, o których mowa w art. 3 ust. 5 powinno stanowić podstawę do zwiększenia dotacji celowej. Ogólna liczba mieszkańców daje preferencje dużym powiatom w określaniu „mnożnika” stanowiącego podstawę do ustalania wysokości dotacji, co stwarzać będzie szersze możliwości wyznaczania większej liczby punktów świadczenia pomocy prawnej, niezależnie od zamożności lub rozmiarów biedy na danym terenie, a także od jego powierzchni. Powiat o dużej powierzchni i rzadkiej gęstości zaludnienia nie będzie w stanie zapewnić odpowiedniej liczby punktów w takiej odległości od miejsca zamieszkania osób zainteresowanych pomocą prawną, która nie będzie barierą w dostępie do tej usługi ze względu na koszty dojazdu lub brak połączeń komunikacyjnych. Z powyższych względów trudno także zaakceptować przyjętą do wyliczenia „mnożnika” liczbę 25 tys. (jeden przeliczeniowy punkt pomocy prawnej przysługujący na 25 tys. mieszkańców powiatu). Ludzie biedni nie mogą wydawać skromnych zasiłków z pomocy społecznej na pokrywanie kosztów dojazdów (czasem nawet kilkakrotnie) do ich siedzib oddalonych po kilkanaście a niekiedy nawet kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zamieszkania. Dotyczy to zwłaszcza osób bezrobotnych, które – jak  pokazuje doświadczenie – ze względu na sytuację materialną mają duże trudności z realizacją chociażby obowiązków wynikających z ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy i nie stawiają się w wyznaczonych terminach w urzędach pracy, tracąc w ten sposób status bezrobotnego. Jeżeli ustawa ma zagwarantować realny dostęp do pomocy prawnej dla osób najbiedniejszych, to powinna z niej wynikać możliwość tworzenia przez powiat punktów pomocy prawnej jak najbliżej faktycznych beneficjentów, najlepiej w każdej gminie w powiecie, zgodnie z rozpoznanymi, we współpracy właśnie z gminami, faktycznymi potrzebami społecznymi.

Samorząd powiatu powinien więc mieć większą swobodę w określaniu liczby punktów pomocy prawnej i warunków ich funkcjonowania, o których mowa w art. 8 ust. 2 projektu ustawy, w porozumieniu z gminami, przy zachowaniu wysokości dotacji wynikającej z przyjętego w ustawie mechanizmu (art. 23).

Co się zaś tyczy kwestii limitowania liczby porad, którą podnosi Pan mecenas G. P. Kubalski w swoim felietonie, to nie dostrzegam tu zagrożenia. Powiaty zapłacą zatrudnionym adwokatom oraz radcom prawnym tylko za określony w umowie czas pracy, tj. 20 godz. tygodniowo, niezależnie od tego, ile w tym czasie udzielą porad i ilu interesantów oni obsłużą. Problemem może być jedynie zbyt niska stawka godzinowa wynikająca z przyznanej powiatowi dotacji na ich wynagrodzenia (kwota dotacji to iloczyn kwoty bazowej i mnożnika określającego minimalną liczbę punktów świadczenia usług pomnożony przez 12 miesięcy), za którą mogą oni nie zgodzić się wykonywać tych usług. Z dołączonej przez Ministerstwo Sprawiedliwości do projektu ustawy „Oceny skutków regulacji” wynika, że przewiduje ono stawkę godzinową dla adwokatów i radców prawnych w wysokości ok. 63 zł, co zdaniem ministerstwa ma zrekompensować utracony przez nich czas pracy w kancelarii. Śmiem w to wątpić.

Z poważaniem

Michał Lenkiewicz
Jawor, woj. dolnośląskie
(w latach 2006-2014 wicestarosta jaworski, obecnie naczelnik Wydziału Organizacyjnego i Spraw Obywatelskich w Starostwie Powiatowym w Jaworze)

Niedz., 22 Lt. 2015 0 Komentarzy Dodane przez: Rafał Rudka