Ten serwis używa cookies i podobnych technologii, brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej »

Zrozumiałem

Dysproporcje w wycenie kardiologicznych świadczeń

Dysproporcje w wycenie kardiologicznych świadczeń fotolia.pl

W minionym tygodniu NIK przedstawiła wyniki kontroli realizacji świadczeń z zakresu kardiologii. NIK zwrócił uwagę na dysproporcję w wycenie przez NFZ świadczeń kardiologii inwazyjnej i zachowawczej: stawki wypłacane za leczenie zachowawcze nie pokrywają jego kosztów, natomiast pięcio-, sześciokrotnie wyższe kwoty za leczenie inwazyjne sprawiają, że placówki, zwłaszcza te niepubliczne, koncentrują się na udzielaniu tych świadczeń i chętnie przejmują szpitalne oddziały kardiologii.

Tytułem przykładu NIK wskazał, że w obecnych uwarunkowaniach finansowych przychód osiągany przez szpitale z tytułu kardiologicznego leczenia inwazyjnego pacjenta z ostrym zespołem wieńcowym przyjętego w trybie pilnym wynosi obecnie od 9,4 tys. zł do 16,4 tys. zł, a przychód z tytułu leczenia zachowawczego pacjenta z tym samym schorzeniem – od 1,6 tys. zł do 2,9 tys. zł. NIK podkreślił, że w krajach sąsiadujących z Polską np. na Litwie leczenie inwazyjne jest wycenione zaledwie dwuipółkrotnie wyżej niż leczenie zachowawcze (w Niemczech około dwukrotnie wyżej). Tymczasem koszt świadczeń z zakresu kardiologii inwazyjnej mieścił się w okolicach 10 tys. zł, a z zakresu kardiologii zachowawczej – około 4 tys. zł.

Występująca w Polsce dysproporcja doprowadziła do sytuacji, w której skontrolowane szpitale niepubliczne skoncentrowały swą działalność na udzielaniu świadczeń kardiologii inwazyjnej. W trzech przypadkach szpitale niepubliczne nie posiadały swojej własnej izby przyjęć; w jednym z przypadków sterowano strumieniem pacjentów w ten sposób, że pacjenci niewymagający kardiologicznego leczenia inwazyjnego trafiali na prowadzony przez podmiot publiczny oddział chorób wewnętrznych i tam byli leczeni zachowawczo (ze stratami), zaś pacjenci kwalifikujący się do leczenia inwazyjnego trafiali w tej samej lokalizacji do oddziału kardiologicznego prowadzonego przez placówkę niepubliczną.

W toku dyskusji o funkcjonowaniu służby zdrowia nieraz padają zarzuty odnośnie wybierania przez niektóre podmioty lecznicze bardziej dochodowych świadczeń – przy pozostawianiu tych deficytowych innym. Faktycznie – takie sytuacje się zdarzają, tyle że nie należy tu czynić nadmiernych zarzutów tym, którzy korzystają z okazji. Podstawowy problem tkwi bowiem w wycenie poszczególnych świadczeń – gdyby były one opłacane zgodnie z kosztem ich świadczenia przy uwzględnieniu rozsądnego zysku nie byłoby problemu z selektywnym wyborem świadczeń. Tymczasem jest inaczej – wszyscy znający nieco lepiej ekonomikę ochrony zdrowia są w stanie wskazać świadczenia znacznie przeszacowane. I jakoś przez lata nie ulega to zmianie.

Ciekawe, czy wyniki kontroli NIK wpłyną na to.

Pt., 3 Czrw. 2016 0 Komentarzy Dodane przez: Grzegorz P. Kubalski