Ten serwis używa cookies i podobnych technologii, brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej »

Zrozumiałem

"Pakiet onkologiczny - nowe zasady, stare problemy" - echa z debaty

fotolia.pl

Czy szybsza terapia to lepsza terapia, zastanawiali się uczestnicy debaty „Pakiet onkologiczny - nowe zasady, stare problemy”, zorganizowanej przez Fundację im. Lesława A. Pagi.

Jak lekarze podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) są przygotowani do zadań, jakie nakłada na nich obowiązujący od 1 stycznia br. pakiet onkologiczny? Czy wprowadzone zmiany wpłyną na dostęp pacjentów do opieki zdrowotnej? Czy da się uleczyć kartę leczenia onkologicznego? Te i inne pytania były przedmiotem debaty zorganizowanej 14 stycznia przez Fundację im. Lesława A. Pagi na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.

Celem debaty było nakreślenie możliwych scenariuszy, jakimi skutkować będzie wprowadzenie z początkiem roku tzw. pakietu onkologicznego, czyli aktów prawnych wprowadzających „szybką terapię onkologiczną”. Jak informuje Ministerstwo Zdrowia, ma ona poprawić dostępność diagnostyki i leczenia nowotworów oraz usystematyzować proces diagnostyczno-terapeutyczny.

Jednak proponowane zmiany budzą także wątpliwości, o których rozmawiali uczestnicy debaty: prof. dr hab. n. med. Tadeusz Pieńkowski, Kierownik Kliniki Onkologii i Chirurgii Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku, mec. Paulina Kieszkowska-Knapik z Kancelarii Prawnej Kieszkowska Rutkowska Kolasiński oraz Szymon Chrostowski, Prezes Zarządu Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych, a także eksperci Fundacji im. Lesława A. Pagi - alumni projektu Liderzy Ochrony Zdrowia: Małgorzata Dziubińska, Dominika Krupa, Grzegorz Stachacz. Debatę poprowadziła red. Iwona Bączek – dziennikarz miesięcznika i portalu Rynek Zdrowia.

- Główną przyczyną sporów wokół wprowadzanych zmian jest brak dialogu. – zauważył Grzegorz Stachacz. - Nie możemy dziwić się, że słyszymy głos krytyki i obaw ze strony lekarzy POZ. To właśnie ta grupa zawodowa, poza poszerzeniem obowiązków, przyjęła na siebie również ogromną odpowiedzialność. Założenia pakietu onkologicznego są dobre, lecz jego narzędzia mocno wybrakowane. Konieczne jest dotarcie do lekarzy POZ, odpowiedź na ich wątpliwości. Jedną z największych pozostaje system szkolenia z zakresu diagnostyki onkologicznej. Musimy jak najszybciej opracować założenia kształcenia podyplomowego, niedopuszczalne jest jednodniowe szkolenie z onkologii, po którym lekarz POZ rozpoczyna swą praktykę z nowotworami.

Prof. Tadeusz Pieńkowski zauważył natomiast, że: Pakiet onkologiczny koncentruje się wokół hasła „szybkiej terapii onkologicznej”, a terapia powinna być dobra, a nie szybka. Cały pakiet skupia się na diagnostyce – badania powinny być dobre jakościowo, a nie zrobione szybko. Jeżeli pakiet zakłada, że mają się odbywać konsylia, to żeby je traktować poważnie, to wymagają one czasu, zebrania ludzi i zgromadzenia informacji. Ja bym nie chciał być leczony szybko, tylko dobrze.

Mec. Paulina Kieszkowska-Knapik zwróciła uwagę na kwestię dostępu pacjentów do podstawowej opieki zdrowotnej, który miał być ułatwiony dzięki - wprowadzanemu razem z pakietem onkologicznym – pakietowi kolejkowemu.

- Pakiet antykolejkowy sam z siebie nie zmniejszy liczby pacjentów potrzebujących pomocy medycznej w ramach ograniczonych środków finansowych NFZ. Dlatego żadna zmiana organizacyjna sama w sobie nie skróci kolejek. – powiedziała mec. Kieszkowska-Knapik - Ustawa przesunęła po prostu chorych na niższy poziom "drabiny" systemu tj. do lekarzy POZ. Oni mają być praktycznie jedyną bramą do leczenia tak onkologicznego, jak i każdego innego, w tym także w chorobach oczu i dermatologicznych. Dodatkowo, pacjenci dotychczas obsługiwani w systemach abonamentowych będą także musieli wybrać lekarza POZ, aby otrzymać kartę diagnostyki i leczenia onkologicznego (DiLO). To na pewno zwiększy kolejki u lekarzy POZ. Realna kolejka do świadczeń nie zmniejszy się więc, lecz zmieni miejsce.

Jedną ze zmian, którą wprowadził pakiet onkologiczny, jest obowiązek przestrzegania przez świadczeniodawców terminu 9 tygodni, w trakcie którego pacjentowi, który otrzymał tzw. zieloną kartę ma zostać postawiona diagnoza. Jak zauważa Dominika Krupa, 9-tygodniowy termin był stosowany jako wizytówka pakietu, podczas gdy do jego prawidłowej interpretacji nie przywiązywano tak dużej wagi. Doprowadziło to do licznych nieścisłości i niedomówień w jego interpretacji. Trzeba pamiętać, że termin ten jest przewidziany tylko jako czas na przeprowadzenie diagnostyki, co nie jest równoważne z rozpoczęciem leczenia. Ministerstwo udziela pacjentom pewnej gwarancji, jednak nie wskazuje, po czyjej stronie leży odpowiedzialność za jej realizację. – zauważyła ekspertka.

Wspominana już karta diagnostyki i leczenia onkologicznego (DiLO), czyli tzw. zielona karta to kolejna nowość wprowadzona w pakiecie onkologicznym. Umożliwia ona rozpoczęcie leczenia w ramach szybkiej terapii onkologicznej, a wydaje ją lekarz podstawowej opieki zdrowotnej lub lekarz specjalista w poradni ambulatoryjnej (AOS), jeśli zdiagnozuje taką chorobę.

- To, co nas teraz czeka, to sytuacja, w której lekarze, którzy powinni poświęcić chorym swoją uwagę, wiedzę i czas, to będą ten czas w coraz większym stopniu przeznaczali na kolejne czynności administracyjne i wypełnianie zielonej karty. Oznacza to mniej czasu dla pacjenta. – stwierdził prof. Tadeusz Pieńkowski.

Trafność wydawania zielonych kart przez lekarzy POZ będzie weryfikowana na podstawie tzw. wskaźnika rozpoznawania nowotworów, który na poziomie minimalnym wynosi 1:15 (1 wykryty nowotwór na 15 wydanych kart).

O idei wskaźnika mówił Prezes Szymon Chrostowski: Wskaźniki wykrywalności nowotworów stosuje się od dawna w krajach Europy Zachodniej, są one znacznie bardziej restrykcyjne niż te wprowadzone u nas (1/15). Doświadczenia europejskie pokazują, że takie rozwiązanie ma sens i sprawdza się w praktyce. Motywuje bowiem lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej do czujności onkologicznej i bardziej wnikliwego spojrzenia na stan zdrowia pacjentów. Lekarze POZ, jak i specjaliści dysponują wiedzą i umiejętnościami, aby na podstawie objawów zgłaszanych przez pacjenta i wykonanych badań ocenić, czy istnieje ryzyko nowotworu. Wystarczy, że na piętnaście skierowanych na szybką ścieżkę diagnostyczną pacjentów, rozpoznanie potwierdzi się u jednego. Jest to niezwykle istotne, gdyż Polska cały czas jest na szarym końcu Europy jeśli chodzi o wskaźniki przeżywalności nowotworów, przede wszystkim dlatego, że rak wykrywany jest zbyt późno. Nareszcie mamy szansę wcześnie diagnozować raka, i oprócz „zielonej karty”, pomoże w tym znacznie zniesienie limitów oraz większa współpraca między placówkami medycznymi. Uważam, że lekarze nie będą mieli oporów przed wydawaniem kart, pierwszych kilka dni nowego roku pokazuje, że obawy były nie uzasadnione (w ciągu 2 dni wydano ponad 500 kart). Zapewne dogłębne poznanie nowego sytemu i nabranie wprawy zajmie nam wszystkim trochę czasu, ale jest to naturalne zjawisko, nic nie dzieje się z dnia na dzień.

Małgorzata Dziubińska dodaje jednak, że wydanie karty szybkiej diagnostyki i leczenia onkologicznego to nie tylko przywileje dla chorego, ale także wydatki dla budżetu państwa. Jak mówi: Wskaźnik z jednej strony racjonalizuje wydatki, z drugiej zaś mobilizuje lekarzy do stawiania precyzyjnej diagnozy już od samego początku. Zbyt wiele błędów dla lekarza oznacza utratę możliwości wydawania kart do czasu odbycia szkolenia z zakresu onkologii. Wskaźnik to narzędzie sprawdzone w innych systemach np. w Wielkiej Brytanii. Sama idea jest słuszna. – dodaje ekspertka - Niemniej jednak w Polsce, wskaźnik pozostawia lekarzowi stosunkowo duży margines bezpieczeństwa. Innymi słowy istnieje ryzyko, że lekarze będą wydawać karty częściej niż jest to konieczne. Moim zdaniem w pierwszym rzędzie powinniśmy postawić na solidną edukację lekarzy w zakresie onkologii.

Uczestnicy debaty poruszyli również kwestię sposobu finansowania pakietu onkologicznego. Obecne finansowanie pakietu onkologicznego przypomina eksperyment naukowy, a nie długofalową strategię poprawy standardów leczenia onkologicznego w Polsce. – stwierdziła Dominika Krupa. W mojej ocenie brakuje tu tak ważnych elementów, jak plan zarządzania ryzykiem, wytyczenie krótko- i długoterminowych celów oraz punktów kontrolnych. W miarę nieuchronnego wzrostu potrzeb społeczeństwa w tym zakresie konieczne jest stworzenie realnego planu finansowania nie tylko diagnostyki onkologicznej, ale również profilaktyki zdrowotnej i leczenia, będących stałą częścią budżetu NFZ.

Mec. Paulina Kieszkowska-Knapik dodała natomiast: Fikcją wydaje mi się założenie "leczenia" nowotworów u lekarzy POZ w ramach ich stawki ryczałtowej. Nawet najlepiej wykształceni lekarze pierwszego kontaktu nie zastąpią specjalistów. Ci zaś powinni pracować w ramach tzw. UNITs, czyli ośrodków wyspecjalizowanych w danych typach nowotworów, zbudowanych na bazie obecnych AOSów i szpitali. Taki system leczenia jest przetestowany w wielu krajach jako bardziej efektywny finansowo.

Z kolei prof. Tadeusz Pieńkowski stwierdził, że: w całym systemie ochrony zdrowia w Polsce brakuje gospodarności i spojrzenia na całość problemu - na całość ponoszonych kosztów. Są one traktowane wycinkowo, odrębnie.

Uczestnicy debaty podkreślali również, że trudno jest na tym etapie przedstawiać bardziej precyzyjne scenariusze tego, jakie będą skutki wprowadzanych zmian. Z pewnością jednak będą na bieżąco śledzili sytuację, by pod koniec roku móc podsumować efekty wprowadzenia pakietu onkologicznego.

Debata została zorganizowana w ramach projektu Think Paga! - nowej inicjatywy Fundacji im. Lesława A. Pagi, której celem jest stworzenie platformy współpracy między ekspertami - Alumnami Fundacji a mediami i biznesem.

Źródło: Fundacja im. Lesława A. Pagi

Czw., 15 St. 2015 0 Komentarzy Dodane przez: Rafał Rudka