„Dziennik Gazeta Prawna” zajął się e-podręcznikami, które są bardzo ważnym uzupełnieniem programu „Cyfrowa szkoła”. DGP przypomina, że program ten jako pilotaż rusza od września. W jego ramach uczniowie klas od 4 do 6 z 380 szkół podstawowych mają otrzymać laptopy lub tablety, dzięki czemu będą mogli korzystać także z e-podręczników.
Projekt „E-podręczniki do kształcenia ogólnego” finansowany jest w większości z funduszy unijnych. Przewidziana kwota wydatków to 45 mln zł, z czego 32 mln zł na same e-booki.
Jak podaje DGP kandydatów na partnera technologicznego jest sporo – 16. Wśród nich Fundacja Nowoczesna Polska, która od 2007 roku promuje ideę wolnych podręczników, a w dniu przyjęcia projektu „Cyfrowa szkoła” przez Radę Ministrów ogłosiła, że zmienia model swojej działalności i skupi się m.in. na przygotowaniu rozwiązań informatycznych dla edukacji. Niestety, jeżeli chodzi o przygotowanie części merytorycznej e-podręczników, zgłosiło się tylko 10 firm. I tak e-podręczniki do matematyki i przedmiotów humanistycznych gotowe są przygotować trzy firmy, do humanistycznych dwie, a do przyrodniczych jedna.
Wydawcy jako powód braku zainteresowania podają bardzo niekorzystne warunki stawiane, jaki są im stawiane. Jednorazowa opłata za wykonaną pracę i zrzeczenie się całości praw do książki oznacza , że autorzy danego podręcznika nie będą mieli w przyszłości kontroli nad tym, co może się dziać z jego treścią w przyszłości.
Prowadzący tę sprawę Ośrodek Rozwoju Edukacji ma czas do 4 czerwca na wybranie partnerów. Z powodu małej liczby chętnych rozważana jest decyzja o ponownym ogłoszeniu konkursu na partnerów merytorycznych.
Jak przypomina DGP, rynek podręczników w Polsce jest wyceniany na 1 mld zł. na tyle wyceniany jest rynek podręczników w Polsce. 44 mln zł rząd ma przeznaczyć na pilotaż „Cyfrowej szkoły”. Na zinformatyzowanie wszystkich szkół w latach 2014 – 2017 wyda 1,8 mld zł. 20 mln zł jest na szkolenia nauczycieli przygotowujące ich do pracy z nowymi technologiami.
Komentarz DWW: Projekty informatyczne, nie tylko edukacyjne, ale w całym obszarze administracji publicznej nie mają jakoś szczęścia do realizacji. Zaczęło się przed laty kłopotami z informatyzacją ZUS, teraz ciągle odsuwa się elektroniczny dowód osobisty, e-PUAP ciągle raczkuje i tak można by wyliczać prawie w nieskończoność. Wygląda na to, że ktoś usiłuje zatrzymać naszą administrację, a więc i nas obywateli na poziomie kalkulatora i papieru. Można stracić wiarę, coś się w tej materii zmieni. Całą nadzieję na korzystne zmiany pokładamy w ministerstwie administracji i cyfryzacji trzymając kciuki, żeby im się nie przestało chcieć.
źródło: Dziennik Gazeta Prawna