Planowanie przestrzenne obszarów wiejskich jest chaotyczne i pełne biurokracji. Zaś studium warunków i kierunków zagospodarowania przestrzennego często nie odzwierciedla rzeczywistości i jest tylko kosztownym kłopotem.
Takie twierdzenia padały podczas seminarium pt. „Planowanie przestrzenne na obszarach wiejskich – potrzeby zmian”, które odbyło się 13 czerwca w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Spotkanie otworzył szef resortu rolnictwa – Krzysztof Jurgiel. Minister przypomniał, że 1994 r. przyjęto ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, która zmieniła zasady planowania w Polsce. - Po 20 latach oceniam, że te zmiany były niewłaściwe – podawał.– Ostatnie 10-15 lat to dzika zabudowa, nie tylko na wsi, ale i w miastach. Niewydolność „aparatu planistycznego" oraz koszty powodują, że większość gmin czy miast korzysta z tzw. decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania, co z punktu widzenia planowania jest niewłaściwe – zaznaczył Krzysztof Jurgiel.
Minister poinformował też o tym, że we współpracy z resortem infrastruktury podjęta została współpraca prowadząca do przygotowania zmian w prawie - tak aby planowanie przestrzenne na obszarach wiejskich, czyli także w zakresie miast do 20 tys. mieszkańców, nie stanowiło bariery w rozwoju tych miejscowości. Jednocześnie tak, aby było prowadzone tak, by jak najmniej kłopotów mieli zarówno inwestorzy, jak i rolnicy. A jednocześnie, aby miasta i wsie chroniły krajobrazy i widoki. Minister zapowiedział ponadto, że wnioski z tego seminarium zostaną także przekazane ministrowi infrastruktury.
Następnie Tomasz Filipowicz i Artur Kosicki, autorzy komentarza do ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym przedstawili swoje refleksje na temat obecnego prawa. W ich ocenie warto byłoby wrócić do planu zagospodarowania ogólnego. Obecnie mamy bowiem do czynienia z chaosem planistycznym.
Planuje gmina
Ludwik Węgrzyn, prezes zarządu Związku Powiatów Polskich, starosta bocheński zaznaczał, że planowanie przestrzenne nie leży w kompetencjach powiatu a gminy. - Do zadań własnych gminy należy kształtowanie i prowadzenie polityki przestrzennej na terenie gminy - w tym uchwalanie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy oraz miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego – podawał. Obecnie planami zagospodarowania objęte jest ok. 30 proc. obszaru kraju.
– Dziś droga dojścia do celu inwestycyjnego to gehenna. Jedną z przyczyn jest wieloinstancyjne postępowanie administracyjne, przez które sprawy ciągną się latami – mówił Ludwik Węgrzyn. Problemem są także niejasne plany zagospodarowania przestrzennego. Rozumienie ich treści przysparza kłopotów nie tylko inwestorom, ale i urzędnikom. – Być może plany powinny sprowadzać się do niezbędnego minimum – proponował prezes ZPP.
Plany miejscowe, zwłaszcza na terenach wiejskich są sporządzane niezgodnie ze sztuką. – Presja mieszkańców, forsowanie partykularnych interesów powoduje, że planowanie przestrzenne na terenach wiejskich bardziej przypomina pole bitwy niż racjonalne myślenie o przyszłości i rozwoju jednostki osadniczej jaką jest wieś – tłumaczył Ludwik Węgrzyn.
Problemem są nie tylko przepisy o planowaniu przestrzennym, ale i także prawa budowlanego. – Już samo ustalenie stron postępowania o wydanie pozwolenia na budowę są trudne, czego dowodem są liczne tego typu spory rozstrzygane przez sądy administracyjne – podawał.
Bezsensowne przepisy
Kolejną sprawą to projekt budowlany. Jak przypominał Ludwik Węgrzyn, od 2003 r. organy administracji budowlanej nie mają kompetencji do sprawdzenia rozwiązań technicznych zawartych w projekcie budowalnym. – Skoro zatem organ pierwszej instancji, jakim jest starosta nie ma takich kompetencji, to po co ustawodawca przewidział obowiązek składania mu stosownej dokumentacji – i to w czterech egzemplarzach– zastanawiał się dalej. Zdaniem prezesa ZPP, to marnowanie czasu inwestora i przestrzeni starostwa, które taką dokumentację musi gromadzić i przechowywać. Być może wystarczyłoby zwykłe oświadczenie w tym zakresie. Ludwik Węgrzyn zastanawiał się także nad możliwością przeniesienia planowania przestrzennego do powiatów.
Dr hab. Jacek Pijanowski z Towarzystwa Rozwoju Obszarów Wiejskich tłumaczył, jak ważną rolę spełniają plany urządzeniowe. W jego ocenie powinny one zostać prawnie uregulowane.
Przedstawiciele Polskiej Akademii Nauk – prof. Tomasz Komornicki i prof. Jerzy Bański skupili się na funkcjonalnym podziale gmin. Mówili o specyfice poszczególnych jednostek terytorialnych oraz o tym, że te gminy, w których nie rozwija się intensywnie rolnictwo są słabsze.
Polityka przestrzenna
Sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego Alicja Plucińska-Filipowicz krytykowała studia warunków i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Są one niezgodne z rzeczywistością przez co są kosztownym kłopotem. – Trzeba zrezygnować ze studium a w jego miejsce wprowadzić funkcjonalny plan zagospodarowania przestrzennego. Plan jest także wyrazem polityki przestrzennej – podawała.
Kodeks urbanistyczno-planistyczy
Wiceminister infrastruktury i budownictwa Tomasz Żuchowski wyjaśniał, że planowanie przestrzenne nie dzieli się na miejskie i wiejskie. Jego zadaniem jest godzenie interesów mieszkańców zarówno jednych jak i drugich terenów.
– Można zaryzykować stwierdzenie, że dzisiejszy stan rzeczy w tym zakresie wymknął się już dawno spod kontroli. Dziś jest to jeden z najbardziej zaniedbanych kawałków Polski – mówił.
Wiceminister zaznaczał, że dziś zaciera się granica pomiędzy miastem i wsią, a oba te obszary oddziaływają na siebie wzajemnie w żywiołowy, nieuregulowany sposób, często powodując wzajemne blokowanie rozwoju.
Jak podawał Tomasz Żukowski, chaotyczny sposób zabudowy mieszkaniowej, w tym nieprawidłowe i nieefektywne gospodarowanie gruntami rolnymi, zwiększa koszty urbanizacji, utrudnia dostęp do usług, przyczynia się do degradacji krajobrazu, a także zamyka możliwości wytworzenia się tożsamości lokalnej.
Wiceminister wskazywał na potrzebę wypracowania regulacji prawnych, które w jasny sposób określą gdzie, w jaki sposób i na jakich zasadach można będzie budować. Zapowiedział opracowanie kodeksu urbanistyczno–budowlanego.
– Mam nadzieję, że do końca br. przy współudziale Ministerstwa Rolnictwa, uda się projekt kodeksu opracować – zapowiadał.