Projekt ustawy o współdziałaniu w samorządzie terytorialnym na rzecz rozwoju lokalnego i regionalnego oraz o zmianie niektórych ustaw, to druga, obok projektu resortu administracji, propozycja wprowadzenie zmian do podstaw funkcjonowania samorządu lokalnego. Jej procedowanie w Sejmie nabrało tempa. Ale ze względu na wątpliwości, które projekt budził i nadal budzi, widać, że gładko przez parlament nie przejdzie.
Ciężkie początki
Prace nad projektem prezydenckim zaczęły się ponad dwa lata temu. Poddany w pierwotnej wersji bolesnym dla autorów konsultacjom ze środowiskiem samorządowym, ostatecznie trafił do laski marszałkowskiej w sierpniu 2013 r. Skierowany został do pierwszego czytania, ale jednocześnie zorganizowano także jego wysłuchanie publiczne, które skupiło uwagę opinii publicznej, jednak wyłącznie w wąskim zakresie regulacji dotyczącej referendum. Po czym projekt trafił do tzw. zamrażarki. Po upływie pół roku rząd – pracujący jednocześnie nad własną propozycją (tzw. projekt MAC) - przedstawił do zamiarów prezydenckich opinię, która - najdelikatniej rzecz ujmując - nie była dla prezydenckiej oferty dla samorządów korzystna.
Posiedzenie sejmowej podkomisji nadzwyczajnej - utworzonej przez komisję samorządu i polityki regionalnej, do której projekt został skierowany - w dniu 19 marca było drugim podejściem do merytorycznego rozpatrzenia prezydenckiej ustawy. Dyskusję ogólną zorganizowano w lipcu 2014 r. Pierwsze posiedzenie podkomisji odbyło się w lutym br. Dyskutowano na nim trzy pierwsze, podstawowe artykuły ustawy, tworzące rozdział 1 "przepisy ogólne". Ze względu na wątpliwości legislatorów sejmowych co do zasadności umiejscowienia tych artykułów, strony spotykały się roboczo. Uczestnicy spotkań kontynuowali dyskusję na ten temat także na posiedzeniu podkomisji w dniu 19 marca. Pojawiły się pomysły usunięcia wszystkich trzech artykułów lub przeniesienia niektórych z nich w inne miejsce ustawy. Ostatecznie, reprezentujący kancelarię prezydencką - minister Olgierd Dziekoński oraz rząd - wiceminister Marek Wójcik uzgodnili zawieszenie rozpatrywania rodziału o przepisach ogólnych, odkładając sprawę na nie określony czas.
Dalej też nie łatwiej
Choć z potrzebą wsparcia aktywności lokalnej ze względu na jej niski poziom, nikt nie dyskutuję, to jednak, gdy przychodzi do przedstawiania konkretnych rozwiązań, pojawiają się wątpliwości. Głównym tematem posiedzenia podkomisji, rozpatrującej 19 marca projekt prezydencki, stały się trzy kolejne jego artykuły, tworzące rozdział 2. "stowarzyszenia i komitety aktywności lokalnej".
W opinii wiceministra administracji Marka Wójcika wprowadzają one nowy rodzaj stowarzyszeń o uprzywilejowanej względem pozostałych pozycji, szerszych kompetencjach, a mniejszych obowiązkach. A jednocześnie przepisy te nałożą na JST obowiązek udzielania tym podmiotom dotacji poza trybem ustawy o pożytku publicznym i wolontariacie oraz poza trybem zamówień publicznych. Wątpliwości przedstawiła także przewodnicząca podkomisji, Halina Rozpondek. Jej zdaniem, niektóre samorządy boją się konsekwencji tych zapisów w postaci utraty na znaczeniu rad dzielnic i sołectw.
Minister Dziekoński nie krył zdziwienia wygłoszonymi opiniami. Argumentował, że przepisy o stowarzyszeniach i komitetach aktywności lokalnej należy czytać łącznie z art. 65, wprowadzającym do ustawy o pożytku publicznym i wolontariacie rozdz. 2a "Inicjatywa lokalna". Jego zdaniem, odpowiedzialność nowych podmiotów jest zdecydowanie większa ze względu na nałożenie na nie osobistej, finansowej odpowiedzialności członków tych organizacji. Wydaje się, że pogląd prezydenckiego ministra podzielił dyrektor biura Związku Miast Polskich Andrzej Porawski. Podkreślił, że przepisy o komitetach lokalnych znalazły się w projekcie na wniosek ZMP i tworzą one formułę partnerstwa publiczno-prywatnego gminy ze swoimi mieszkańcami, odpowiednią dla małych inwestycji, w których kosztach partycypują mieszkańcy.
Może trzeba zmienić taktykę?
Na tej wymianie opinii posiedzenie komisji zakończyło się, bez ustalenia dalszego toku postępowania. Trudno oprzeć się wrażeniu, że skuteczne przeprowadzenie projektu prezydenckiego przez Sejm i Senat jeszcze w bieżącej kadencji parlamentu, ma niewielkie szanse. Ze względu na to, iż projekt zawiera cześć rozwiązań chwalonych przez środowisko samorządowe oraz biorąc pod uwagę tylko dotychczasowe wątpliwości sejmowych prawników, z praktycznego punktu widzenia najlepiej byłoby przenieść niebudzące wątpliwości samorządowców oraz resortu administracji i posłów fragemty do procedowanej ostatnio w szybkim tempie ustawy samorządowej ministerstwa administracji. Tym bardziej, że z jednej strony oba projekty uzupełniają się, a z drugiej dotyczą podobnych aspektów i proponują zmiany w tych samych obowiązujących aktach prawnych. Wydaje się to rozsądne ze względów merytorycznych, by tracić pozytywnych rozwiązań, i praktycznych. Jednak z zupełnie innych względów prawodopodobieństwo takiego kroku jest bliskie zeru.
Jarosław Komża