W państwie prawa wszystkie ograny państwowe są tworzone, organizowane i kontrolowane zgodnie z prawem. Nie naruszają prawa i nie nadużywają swojej władzy. Obywatele posiadają środki obrony swoich interesów, zaś jawne i zrozumiałe prawo nie dyskryminuje nikogo, nie obdarza i nie wyróżnia przywilejami.
To teoretyczna definicja. A jaka jest nasza codzienność w zakresie działania państwa prawa?
Odsłona pierwsza. Powiaty pobierają opłatę za kartę pojazdu
Zgodnie z prawem, powiaty pobierały opłatę za wydawanie karty pojazdu. Teraz tę opłatę mają zwracać, mimo że ponosiły niemałe koszty, a wielomilionowe straty z tego tytułu rujnują budżety powiatów. Tymczasem resort odpowiedzialny za infrastrukturę - winny tego bałaganu (jak orzekł Trybunał Konstytucyjny, wydał niewłaściwe rozporządzenie oraz.. nie zauważył, że Polska stała się członkiem Unii Europejskiej!), nie ponosi najmniejszych nawet kosekwencji.
2 dni temu, Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił zorganizowane przez ZPP powództwo grupy powiatów o ustalenie, że Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą tytułem szkody doznanej w wyniku niewydania z dniem 1 maja 2004 roku rozporządzenia dostosowującego przepisy rozporządzenia z dnia 28 lipca 2003 roku w sprawie wysokości opłat za kartę pojazdu do przepisów prawa wspólnotowego.
Sąd uznał, że przepisy zarówno traktatów wspólnotowych, jak i Konstytucji mają charakter ogólny i nie ustanawiają skonkretyzowanego obowiązku wydania rozporządzenia określonej treści. Skoro jednak nie ma możliwości ustalenia, jaka powinna być treść owego aktu prawnego Skarb Państwa nie może ponosić odpowiedzialności z tytułu zaniechania legislacyjnego.
Za to odpowiedzialność ponoszą niczego nie winne powiaty! Płacą za to, że działały zgodnie z prawem.
Odsłona druga. Aptekarze dochodzą swoich praw nie od właściwego adresata
Zgodnie z obowiązującym prawem, rada powiatu określa uchwałą rozkład godzin pracy aptek ogólnodostępnych na danym terenie. W tym dyżury w nocy i święta. Powiaty nie dysponują jakimkolwiek instrumentem prawnym do egzekwowania obowiązku pełnienia tego typu dyżurów, nie otrzymały jakikolwiek pieniędzy np. na przekazanie ich aptekarzom za wykonywanie nieefektownych ekonomicznie czynności (bo np. w mniejszych powiatach lub w powiatach otaczających duże miasta, apteki odwiedza w nocy i święta kilku pacjentów tygodniowo).
Aptekarze spierają się, więc z samorządami oraz dochodzą w sądzie należności za starty ponoszone w wyniku realizacji obowiązku dyżurowania.
Powiaty narażone są na stratę, tylko z tego tytułu, że stworzono błędne prawo, które muszą wykonywać.
Tymczasem sytuacja powinna być klarowna. Jeśli państwo stosuje interwencję na wolnym rynku aptekarzy, zmuszając ich do pełnienia nieefektywnych dyżurów (w imię obrony interesów swoich obywateli) to powinno za to zapłacić. Prawo do interwencjonizmu wiąże się, bowiem z obowiązkiem zapłacenia za jego skutki.
Tymczasem skutki ponosi zupełnie, kto inny.
Odsłona trzecia. Prezes NFZ odchodzi
Minister zdrowia złożył Premierowi wniosek o odwołanie Prezesa NFZ. Oficjalnie, za śmieszny zarzut nie egzekwowania skuteczności elektronicznego systemu ewidencji pacjenta, a w efekcie domagania się 1,2 mld złotych na świadczenia dla osób nieubezpieczonych.
W sprawie tych nieubezpieczonych, Prezes NFZ złożyła pozew przeciwko Ministrowie Zdrowia do sądu administracyjnego.
Z tego powodu starci stanowisko, choć przecież nie miała wyjścia. Zgodnie z prawem ma obowiązek egzekwować środki na leczenie, a gdyby tego nie czyniła naraziłaby się na zarzut niegospodarności i łamania dyscypliny finansów publicznych.
Za szacunek dla prawa idzie, więc na szafot.
Zapłaci, więc „głową", choć niektórzy twierdzą, że stracić ją powinien, kto inny. Ten, który rzucił w ramiona kata Prezes Pachciarz.
Odpowiedź na tytułowe pytanie
Co łączy, więc pozew zbiorowy w sprawie karty pojazdu, dyżury aptek oraz odwołanie Prezesa NFZ?
Fakt, że działa w naszym wolnym i demokratycznym kraju, patologia, która oznacza, że można ponosić niemiłe konsekwencje szanowania prawa. We wszystkich opisywanych przypadkach mieliśmy tego potwierdzenie. A przecież to nie jedyne tego typu przykłady.
Nie powinno się tego akceptować, a wręcz odwrotnie winniśmy podejmować próby ograniczania tej patologii.
Co to oznacza w trzech opisywanych wyżej przypadkach?
- Karta pojazdu. Będziemy dochodzić praw powiatów w sądach II instancji oraz w instytucjach unijnych;
- Dyżury aptek. ZPP jest blisko wyegzekwowania pewnych zmian w prawie farmaceutycznym, które stworzą instrument egzekwowania obowiązku dyżurowania, a może w przyszłości także rezygnacji z tych dyżurów tam gdzie nie będzie się to wiązało z zagrożeniem dla pacjentów;
- Odwołanie Prezes NFZ. To już chyba przesądzone. Nie ze wszystkimi decyzjami Prezes Agnieszki Pachciarz się można było zgodzić. Nie oznacza to jednak, że mam nie zauważać, iż w tych nadzwyczaj trudnych dla płatnika publicznego czasach, podejmowała wiele odważnych i skutecznych działań stabilizujących system ochrony zdrowia. Prawdę o klasie menedżera poznaje się właśnie w sytuacjach kryzysowych, a nie wówczas, kiedy pieniędzy jest w bród i właściwie tylko się nimi administruje. Dlatego uważam, że Agnieszka Pachciarz była dobrym człowiekiem na trudne czasy. To, że wiąże się to z potrzebą podejmowania niepopularnych często decyzji, wkalkulowane jest w pełnienie niełatwej funkcji Prezesa NFZ. Dlatego w swoim imieniu dziękuję Pani Prezes za to, co dobrego zrobiła w czasie swojego półtorarocznego zarządzania NFZ oraz za odwagę w zmienianiu świata (to niestety coraz rzadsza cecha).
Marek Wójcik