Ten serwis używa cookies i podobnych technologii, brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej »

Zrozumiałem

NIK o składowiskach odpadów - dostało się starostom

NIK o składowiskach odpadów - dostało się starostom fotolia.pl

Wszystkie składowiska odpadów, które nie spełniają wymogów unijnego prawa powinny były zostać zamknięte do końca 2009 r. W praktyce jest inaczej. Krytycznie oceniono zarówno działania starostów jak i marszałków. Zdaniem NIK dla poprawy efektywności i skuteczności realizacji zadań w zakresie zamykania i rekultywacji składowisk niespełniających wymagań prawnych niezbędne jest m.in. takie znowelizowanie ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, które pozwoli samorządom na czasowe finansowanie ze środków własnych zadań zleconych przez administrację rządową, w przypadku nieudzielenia lub udzielenia w niewystarczającej wysokości dotacji na realizację zadań, których niewykonanie skutkowałoby naruszeniem prawa wspólnotowego.

Do końca 2009 r. powinny były zostać zamknięte wszystkie składowiska odpadów, które nie spełniały unijnych norm, przyjętych przez Polskę po akcesji. Jednak do końca grudnia 2009 nie zamknięto jeszcze ok. 300 składowisk odpadów, które nie zostały dostosowane do nowych przepisów. Dwa lata później, na początku 2012 r. sytuacja nie poprawiła się znacząco - nadal działało 180 takich obiektów. Część z nich wciąż przyjmowała odpady. Tym samym Polska nie wypełniła zobowiązań wobec Unii. Co więcej, jak ustalili kontrolerzy NIK, w 2015 r., czyli sześć lat po upływie granicznego terminu, 20 składowisk nadal formalnie nie zostało zamkniętych. Na części z nich wciąż widoczne są śmieci. Na niektórych powstają wręcz duże dzikie wysypiska.

Jak ustaliła NIK składowiska zamykane były z dużym opóźnieniem z powodu bierności w egzekwowaniu prawa. Dlatego NIK negatywnie ocenia działania organów administracji publicznej odpowiedzialnych za proces dostosowywania składowisk i za zamykanie tych, które wymagań nie spełniały.

Starostowie często nie wydawali decyzji określających wymagania, zapewniające dostosowanie składowisk. Wielu - wydając decyzje - robiło to nierzetelnie: nie uwzględniali wszystkich elementów, w które powinno się wyposażyć składowiska, aby mogły działać zgodnie z prawem. NIK podkreśla dodatkowo, że w większości zbadanych przypadków nawet ci starostowie, którzy decyzje w ogóle wydali - nie egzekwowali ich wykonania. Nie sprawdzali, czy składowiska są dostosowywane i nie karali zarządców tych, które przepisów nadal nie spełniały.

Na składowiska niespełniające wymagań odpady były przyjmowane długo po upływie granicznego terminu, jeszcze nawet po 2012 r. Było to powszechnie akceptowane przez organy ochrony środowiska. Zdarzało się nawet, że starostowie swoimi decyzjami wręcz legalizowali działanie składowisk, które powinny były zostać zamknięte.

Zwykle jako przyczyny opóźnień i zaniedbań, zarówno firmy zarządzające składowiskami jak i władze publiczne, podawały m.in. niski stopień wypełnienia składowisk i obawy przed powstawaniem dzikich wysypisk. Podkreślano także brak środków finansowych niezbędnych do dostosowania składowisk do obowiązujących przepisów oraz wysokie koszty ich zamykania. Brak funduszy wynikał przede wszystkim z tego, że zarządzający składowiskami kalkulując opłaty za przyjmowanie odpadów nie uwzględniali kosztów, jakie będą musieli ponieść przy ich zamykaniu.

Aby przyspieszyć likwidację, w 2010 r. wprowadzono przepis umożliwiający zamykanie „z urzędu” tych składowisk, które nie zostały dostosowane do nowego prawa. Do tej pory organy publiczne np. starostowie, nie mogły ich zamknąć, dopóki zarządzający sami nie wystąpili z wnioskiem w tej sprawie. W 2010 r. na marszałków województw nałożono obowiązek wykonania w ciągu pół roku od wejścia w życie nowego przepisu ekspertyz, na podstawie których składowiska byłyby zamykane. Jednak skontrolowani przez NIK marszałkowie tylko sporadycznie korzystali z tej możliwości, tłumacząc się brakiem pieniędzy na ekspertyzy (administracja rządowa zleciła władzom lokalnym zadanie bez przekazania odpowiednich funduszy). Jednak jak zauważają kontrolerzy NIK, marszałkowie województw, aby pozyskać niezbędne środki mogli występować do sądu. Żaden z nich tego nie zrobił, a składowiska - pomimo wprowadzenia nowych przepisów - zamykane były na starych zasadach, czyli na wniosek zarządzających.

Organy administracji publicznej niewłaściwie nadzorowały także prowadzenie rekultywacji i monitoring składowisk. Zarządzający nimi robili to w sposób niepełny i nieterminowy, a uzyskanych wyników nie przekazywali do wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska. Te z kolei nie upominały się o dokumenty, nie miały więc informacji o rzeczywistym wpływie składowisk na środowisko.

Źródło: NIK

Sob., 12 Wrz. 2015 0 Komentarzy Dodane przez: Bernadeta Skóbel