W ramach pakietu ustaw reformujących system ochrony zdrowia Ministerstwo Zdrowia przygotowało odrębną regulację dotyczącą najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników wykonujących zawody medyczne.
Wynagrodzenie to będzie obliczane jako iloczyn przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej (jedynie w okresie przejściowym – do końca 2019 roku – będzie tu przyjęta stała kwota 3.900 zł brutto) oraz ustalonych ustawowo współczynników – odrębnych dla poszczególnych grup pracowników wykonujących zawody medyczne. Współczynniki przypisane pielęgniarkom i położonym mieszczą się w granicach między 0,64 (osoby bez specjalizacji) do 1,05 (osoby z tytułem magistra i specjalizacją); lekarzom i lekarzom dentystom od 1,05 (lekarze bez specjalizacji) po 1,27 (lekarze ze specjalizacją drugiego stopnia lub specjaliści w określonej dziedzinie medycyny). Farmaceuci, fizjoterapeuci, diagności laboratoryjni i inni pracownicy wykonujący zawody medyczne wymagające wyższego wykształcenia maja przypisane wskaźniki od 0,73 do 1,05; pracownicy wykonujący zawody medyczne wymagające wykształcenia średniego – 0,64. Kwotowo oznacza to wynagrodzenia minimalne pielęgniarek i położonych między 2.496 zł a 4.095 zł; lekarzy między 4.095 zł a 4.953 zł; personelu medycznego mającego wykształcenie wyższe – od 2.847 zł do 4.095 zł; personelu medycznego ze średnim wykształceniem – 2.496 zł.
W przypadku osób zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu pracy tak obliczone wynagrodzenie będzie zmniejszane w odpowiedniej proporcji.
Kuriozalna jest załączona do projektu ocena skutków regulacji. Wskazuje ona, że podwyższenie wynagrodzeń do docelowego poziomu najniższych wynagrodzeń pociągnie za sobą koszty w wysokości 6,7 mld zł. W ocenie skutków dla podsektora finansów publicznych na wydatki budżetu państwa przypada jedynie około 200 mln zł. Jednostki samorządu terytorialnego do zaproponowanej zmiany mają nie dołożyć ani złotówki. Jak należy domniemywać większość kosztów ma zostać poniesiona przez poszczególnych pracodawców – podmioty lecznicze. Skoro nie wiąże się z tym odpowiedni wzrost wydatków Narodowego Funduszu Zdrowia, to oznacza, ze podwyżka ma być sfinansowana w ramach własnych środków tych podmiotów. W praktyce jednak – w przypadku już w tej chwili funkcjonujących poniżej progu opłacalności samorządowych samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej – jest to równoznaczne z koniecznością pokrywania straty przez poszczególne jednostki samorządu terytorialnego. Ale tego skutku już Ministerstwo Zdrowia nie uznaje za konsekwencję proponowanych rozwiązań. Złą to wystawia ocenę rzetelności przygotowanej reformy systemu ochrony zdrowia.