Organizacja EURO 2012 w naszym kraju miała stać się bodźcem do znaczącego skoku infrastrukturalnego zwłaszcza w odniesieniu do sieci drogowej. Okazuje się jednak, że obecnie dążymy jedynie do… uzyskania stanu przejezdności dróg. Spieszymy wyjaśnić, że nie jest to opinia opozycji wobec rządu, jest to cytat z uzasadnienia rządowego projektu ustawy.
Zaproponowany projekt ustawy o zmianie ustawy o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych dopuszcza wydawanie decyzji o pozwoleniu na użytkowanie nie w odniesieniu do całej inwestycji drogowej (co najmniej dwujezdniowej), lecz do jezdni lub odcinka, na którym zakończono budowę.
Będzie to możliwe nawet wówczas, gdy nie została wykonana część robót wykończeniowych lub innych robót budowlanych, a także nie zostały spełnione wymagania ochrony środowiska. Na wszelki wypadek w pakiecie dopuszczono odstępowanie od zatwierdzonego projektu budowlanego w zakresie objętym projektem zagospodarowania terenu w liniach rozgraniczających drogi, o ile tylko nie wymaga ono uzyskania opinii, uzgodnień i innych dokumentów. Innymi słowy – najpierw nie radząc sobie z realizacją inwestycji drogowych uchwaliliśmy specustawę drogową, a obecnie – nie potrafiąc wyrobić się w terminie z realizacją inwestycji – przewidujemy dopuszczanie do użytkowania niezakończonych inwestycji. Strach pomyśleć, co będzie następne…
Na plus projektu należy zapisać uporządkowanie kompetencji – decyzję o pozwoleniu na użytkowanie inwestycji drogowej realizowanej w ramach specustawy będzie wydawał tak jak w przypadku wszystkich pozostałych decyzji należących do tej kategorii właściwy inspektor nadzoru budowlanego, a nie wojewoda lub starosta (w zależności od zakresu inwestycji). Ujednolica to zasady oddawania do użytkowania dróg publicznych.
Projekt będzie opiniowany na najbliższym posiedzeniu Zespołu ds. Infrastruktury, Rozwoju Lokalnego, Polityki Regionalnej oraz Środowiska.