Ten serwis używa cookies i podobnych technologii, brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej »

Zrozumiałem

Reforma oświaty - więcej szkody niż pożytku

Reforma oświaty - więcej szkody niż pożytku fotolia.pl

Zbyt szybkie tempo, brak merytorycznych argumentów, wysokie koszty – to główne zarzuty stawiane planowanej przez rząd reformie oświaty, które padły podczas społecznego wysłuchania w sprawie oświaty.

Wszyscy byli zgodni co do jednego – tak przeprowadzane zmiany nie powinny mieć miejsca. Argumentów za rządową, przeprowadzaną bez większego uzasadnienia i w nieprawdopodobnie błyskawicznym czasie rewolucją w edukacji nikt z przemawiających podczas społecznego wysłuchania w sprawie oświaty nie potrafił znaleźć.

Spotkanie odbyło 12 grudnia w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Zainicjowały je największe korporacje samorządowe: Związek Miast Polskich, Unia Metropolii Polskich, Unia Miasteczek Polskich, Związek Gmin Wiejskich RP oraz Związek Powiatów Polskich - we współpracy z organizacjami społecznymi, działającymi w sferze oświaty.

Do udziału w wysłuchaniu zostali zaproszeni uczestnicy procesu legislacyjnego: kluby poselskie, Kancelaria Prezydenta RP, Ministerstwo Edukacji Narodowej, a także media. Jednakże w spotkaniu nie wziął udziału żaden przedstawiciel resortu edukacji. Natomiast obecny był poseł KUKIZ Andrzej Maciejewski, przewodniczący sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej oraz Andrzej Dera, minister w Kancelarii Prezydenta RP odpowiedzialny za kontakty z samorządami – przy czym żaden z nich nie przemawiał.

Na forum publicznym

Skąd pomysł przeprowadzenia wysłuchania społecznego? Wniosek o przeprowadzenie sejmowego wysłuchania publicznego, skierowany do wszystkich klubów poselskich został odrzucony na posiedzeniu dwóch komisji sejmowych 30 listopada br. Poseł Zbigniew Dolata stwierdził wtedy, że wysłuchanie publiczne nie wniesie żadnych nowych elementów do dyskusji o stanie szkolnictwa. Tymczasem raport z konsultacji społecznych, dołączony do rządowego projektu ustawy, nie zawiera informacji o argumentach przedkładanych przez uczestniczące w nich podmioty, dotyczących zmian strukturalnych w polskiej oświacie. Dlatego organizatorzy wysłuchania uznali, że posłowie – pracując nad projektami ustaw reformujących oświatę – powinni zapoznać się z opiniami licznych i reprezentatywnych środowisk samorządowych i społecznych. Możliwość ta na forum parlamentarnym została odrzucona.

Społeczne wysłuchanie dało szansę publicznego wypowiedzenia się w środowiskom samorządowym, rodzicom, nauczycielom i organizacjom społecznym zajmującym się oświatą.

Zmarnowany dorobek

W większości wystąpień powtarzała się krytyka pomysłu likwidacji gimnazjów oraz tempa i sposobu przeprowadzania kluczowych dla edukacji zmian. Zmarnowanie dorobku gimnazjów podkreślała Iwona Waszkiewicz, przewodnicząca Komisji Unii Metropolii Polskich ds. Edukacji i Mediów, wiceprezydent Bydgoszczy

- Zwracamy uwagę na to, że brak jest rzetelny badań, które uzasadniłyby likwidowanie gimnazjów i powrót do systemu osiem plus cztery. Nie wiemy jakie są argumenty za taką decyzję. Badania na jakie powołuje się Ministerstwo Edukacji absolutnie nie uzasadniają decyzji o reformie – podawała.

- Konsultowaliśmy nasze stanowisko ze środowiskami zajmującymi się z oświatą i uważamy, że gimnazja to szkoły, które się sprawdziły – przypominał dyrektor biura Związku Miast Polskich, sekretarz strony samorządowej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego Andrzej Porawski. - Zwracamy też uwagę na koszty, merytorycznie zbyteczne. Koszty wygaszania gimnazjów są wyliczone na 950 mln zł przez dwa lata. Skąd to wiemy? Bo przeżyliśmy wygaszanie liceów profilowanych. Baza materialna gimnazjów będzie przynajmniej częściowo niewykorzystana, a szkół podstawowych będzie musiała być uzupełniona – dodawał.

Anna Grygierek, burmistrz Strumienia, reprezentująca Związek Gmin Wiejskich RP zwracała uwagę na problemy mogące powstać w wiejskich gminach. Tam gimnazja są szkołami bardzo dobrze wyposażonymi, m.in. dzięki środkom europejskim. A dzieci, które do nich trafiają mogą zmienić środowisko, poszerzyć horyzonty. Zmiana może ich tego pozbawić.

Niepewne skutki

Koszty związane z reformą oświatową poniosą samorządy i to nie tylko gminy, ale także powiaty. A to dlatego, że w szkołach powiatowych pojawi się – docelowo – jeden rocznik więcej, zatem przybędzie uczniów.

- Z tego powodu MEN wielokrotnie zwracał nam uwagę, że powiaty reformy krytykować nie powinny, bo dzięki temu złagodzony zostanie efekt niżu demograficznego, który właśnie dotarł na poziom szkół ponadgimnazjalnych – mówił Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora biura Związku Powiatów Polskich. – Jednak problem polega na tym, że na chwilę obecną wiemy tylko tyle, że otrzymamy więcej uczniów, natomiast absolutnie nie wiemy ile środków otrzymamy na ich nauczanie. Na pytanie, które zadałem w trakcie prac w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu terytorialnego, czy wraz ze zwiększeniem liczby uczniów nastąpi proporcjonalne zwiększenie środków, otrzymałem odpowiedź, że zwiększenie środków będzie, ale adekwatne, co nie oznacza, że proporcjonalne. Jeżeli okaże się zatem, że ilość środków, która zostanie do nas skierowana będzie mniejsza niż to co wynika z wyliczenia proporcjonalnego, to okaże się, że na powiaty spadnie konieczność sfinansowania – z dochodów własnych, których powiaty praktycznie są pozbawione – luki pomiędzy wydatkami na kształcenie ponadpodstawowe, a powiatową subwencją oświatową – dodawał.

Dlatego, w ocenie ZPP tak wielkie reformy, jak wdrażana przez rząd reforma oświatowa, powinny być przygotowywane z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym i w sposób kompleksowy. Oznacza to, że uruchomienie nowego systemu powinno oznaczać automatyczne uruchomienie całego jego oprzyrządowania, w tym wsparcia dla uczniów, nauczycieli czy finansowego.

Tymczasem w przygotowanej przez rząd reformie zabrakło zarówno czasu, jak i wsparcia. A to w efekcie może przełożyć się na przyszłe losy dzieci i młodzieży.

- Jeżeli po likwidacji gimnazjów gminne szkoły podstawowe będą opuszczali uczniowie gorzej przygotowani niż obecnie, to na etapie nauczania w szkołach powiatowych – obecnie ponadgimnazjalnych, docelowo ponadpodstawowych - będziemy mogli osiągnąć mniejsze sukcesy w zakresie nauczania, co będzie się przekładało bezpośrednio na losy poszczególnych dzieci, młodzieży, która swoją drogę zawodową wybiera – wskazywał dyrektor Kubalski.

Wzrost umiejętności

Ciekawą analizę stanu obecnego szkolnictwa przedstawił dr Maciej Jakubowski z Evidence Institute.

- Badania wiele mówią o sukcesach, ale wskazują także wyzwania, jakie stoją przed naszą szkołą. Warto zastanowić się, w jakim miejscu jest polska oświata, zanim zaczniemy bardziej szczegółową dyskusję nad problemami, które są istotne dla jej rozwoju i pracy nauczycieli. Na świecie osiągnięcia polskich uczniów są szeroko dyskutowane, a nasz system edukacji wskazywany jest jako przykład sukcesu. Dzieje się tak przede wszystkim ze względu na niespotykany wzrost umiejętności polskich 15-latków mierzony w badaniu PISA, a także na bardzo wysoki odsetek młodych osób kończących szkołę średnią i kontynuujących naukę na poziomie wyższym –zaznaczał.

- Dane PISA pokazują kilka faktów, które są często pomijane w dyskusji o polskiej szkole. I tak na przykład w 2000 r. Polska należała do krajów z największymi różnicami osiągnięć między szkołami. Związane było to głównie z bardzo niskimi osiągnięciami uczniów szkół zawodowych, z których ok. 80 proc. miało problemy z podstawowym rozumieniem czytanego tekstu. Już trzy lata później Polska zmniejszyła te różnice do poziomu krajów skandynawskich. Tak więc jeden z celów reformy, jakim było wyrównanie poziomu nauczania, został z pewnością osiągnięty, a różnice między gimnazjami wciąż należą do jednych z najniższych w Europie. Niestety, wiele z tych różnic przeniosło się do „wewnątrz” szkół i ogólny efekt pochodzenia społecznego i zamożności rodziny utrzymuje się w Polsce na poziomie bliskim średniej OECD. Powinniśmy zatem zastanowić się dzisiaj, skąd wynika zróżnicowanie osiągnięć wewnątrz szkół i dlaczego nie jesteśmy w stanie wyrównać wyników, lepiej wspierając uczniów ze środowisk nieuprzywilejowanych – kontynuował.

Zastanawiające, że wbrew głosom rozsądku, wątpliwości co do słuszności planowanej reformy zdaje się nie mieć rząd. W szkołach zawisły już przygotowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej mapy drogowe reformy edukacji, z których wynika, że nowa „dobra szkoła” jest już gwarantowana.

Warto na zakończenie zacytować fragment wypowiedzi Elżbiety Piotrowskiej – Gromniak, prezes Stowarzyszenia Rodzice dla Edukacji: - Nasze dzieci stają się zakładnikami politycznymi. Nie wierzymy, że w tak krótkim czasie można przygotować prawdziwą reformę i napisać dobre podstawy programowe. Obawiamy się, że bardzo obniży się poziom edukacji w wyniku tych zmian, a konsekwencje poniosą nasze dzieci, które w przyszłości będą konkurować na rynku pracy z rówieśnikami nie tylko z Polski, ale także zza granicy.

Śr., 14 Gr. 2016 0 Komentarzy Dodane przez: Sylwia Cyrankiewicz-Gortyńska