Ten serwis używa cookies i podobnych technologii, brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej »

Zrozumiałem

„Samorząd nigdy nie będzie zdrowy w chorym otoczeniu” – wywiad z prof. Ireną Lipowicz

 „Samorząd nigdy nie będzie zdrowy w chorym otoczeniu” – wywiad z prof. Ireną Lipowicz na zdjęciu: prof. Irena Lipowicz

Przy okazji XXXI Zgromadzenia Ogólnego Związku Powiatów Polskich zapytaliśmy o kondycję polskiego samorządu prof. Irenę Lipowicz, prawniczkę, profesorkę UKSW w Warszawie, byłą posłankę i byłą Rzeczniczkę Praw Obywatelskich. „Samorząd nigdy nie będzie zdrowy w chorym otoczeniu. Otoczenie samorządu, czyli administracja rządowa nigdy nie doczekała się reformy. Aktualnie buduję koalicję ponadpartyjną mówiąc: zreformujmy administrację rządową” – mówi prof. Lipowicz.

Jak ocenia Pani współczesną kondycję samorządów? Czy ona się zmieniała na przestrzeni lat? A jeśli tak, to jak duża była to zmiana?

Przede wszystkim należy podkreślić, że samorząd przetrwał. Przetrwał próby recentralizacji, które wynikały z chorej administracji rządowej, która nie poddana reformom, nie znajdująca swojego miejsca, poddana ciśnieniu europeizacji, nie zreformowała się sama, ale szukała w samorządzie terytorialnym łatwych sukcesów. To pole sąsiada było świetnie uprawiane, więc uznano, że lepiej je przejąć niż karczować własne chaszcze. Myślę, że jesteśmy teraz w bardzo ważnym momencie. Kiedy przystępowałam do redakcji pomnikowego opracowania systemu samorządu terytorialnego „System prawa samorządu terytorialnego”, perspektywy dla samorządu były mroczne. Recentralizacja postępowała i wydawało się, jak ktoś sobie smutno zażartował, że dzieło będzie pomnikowe, ale że będzie to pomnik nagrobny samorządu terytorialnego. Teraz sytuacja się zmieniła. Przede wszystkim bardzo się cieszę, że zabrano się do rozważań nad finansami, bo samorząd był taką imponującą budowlą, którą budowaliśmy przez te 30 lat. Niestety fundamenty tej budowli, czyli finanse, były coraz bardziej podmywane. Wyobraźmy sobie wspaniałą budowlę, która stoi na piasku i ma stale i wytrwale podmywane fundamenty. Musi runąć. Wszystko, czego potrzebuje samorząd to wzmocnienie fundamentów. Jestem zachwycona, że podczas XXXI Zgromadzenia Ogólnego Związku Powiatów Polskich odbyło się spotkanie z Minister Zdrowia, bo to jest dzisiaj głównym problemem. Zatem przede wszystkim trzeba wzmocnić fundamenty. A poza tym, powiedziałabym lekarską maksymę „po pierwsze nie szkodzić” i ja już bym samorząd zostawiła w spokoju i przez chwilę go nie reformowała, oczywiście poza finansami i poza tak zwaną egzekucją praw, czyli odzyskaniem tego, co było zagrabione, np. Wody Polskie. Trzy lata temu pisałam o tym, że recentralizacja Wód Polskich skończy się katastrofą. Z resztą nie tylko ja o tym pisałam – mogę być dumna z doktryny prawa administracyjnego – pisali również prof. Korczak, prof. Stec, dr Lalik. Wszyscy zwracają uwagę, że początkowy pomysł Wód Polskich, aby zrobić trzy magazyny przeciwpowodziowe – północ, południe i środek – i że w razie czego będziemy taskali worki z piaskiem, najlepiej pokazuje, jakie były kwalifikacje i władztwo w tym zakresie. Tego dowiadujemy się niestety dopiero teraz, podobnie tego, jakie były wynagrodzenia. Póki gniew po powodzi nie opadnie niezwykle ważne jest dokonanie odwrócenia tej recentralizacji. To dwie największe katastrofy ostatnich lat. Rzadko się zdarza, żeby ktoś zrobił samorządowi jakąś krzywdę i żeby tak szybko można było sprawdzić czy ta krzywda była nieuzasadniona. To jest powódź i pandemia. W administracji rządowej trzeba zmienić pozycję inspekcji sanitarnej i trzeba cofnąć recentralizację. Samorząd nigdy nie będzie zdrowy w chorym otoczeniu. Otoczenie samorządu, czyli administracja rządowa nigdy nie doczekała się reformy. Na zjeździe katedr prawa administracyjnego w Olsztynie powiedziałam, że mamy do czynienia z sytuacją, w której próbowano cały czas reformować samorząd – i dalej się do tego nawołuje. Przykładowo, próbowano dokończyć dekomunizację poprzez wtrącanie się samorządom w nazwy ulic. Należy dążyć do najgłębszej dekomunizacji, która by polegała na zmianie pozycji administracji rządowej i jej modernizacji według wzorów cywilizacji zachodniej. Bo ciągle jeszcze nasza struktura resortów to jest struktura PRL-owska. Nasz minister nie robi tego, co dziś robi chwalebnie pani Minister Leszczyna, czyli nie jest tu dzisiaj, żeby stanąć przed samorządami i z nimi dyskutować i mówić w twarz jakie są zamiary rządu. Przeważnie minister to kierownik administracyjny swojego resortu, natomiast wiceministrowie to kierownicy kawałków tych resortów. A w cywilizacji zachodniej minister wychodzi z parlamentu, prowadzi dialog społeczny, broni polityki rządu, krótko mówiąc jest politykiem pełną gębą. A w PRL-u, ponieważ decyzje polityczne zapadały w PZPR i w Komitecie Centralnym, to minister absolutnie nie mógł robić takich rzeczy. Gdyby spróbował to od razu przestałby piastować to stanowisko. Utrwaliliśmy w Polsce tradycję ministra jako urzędnika resortu. Uważam, że trzeba odbudować służbę cywilną. Musi być dyrektor generalny z prawdziwego zdarzenia, który zajmie się resortem, a wiceministrowie mają być politycznymi zastępcami ministra. Stąd problem, że rozbudowuje się doradców, gabinety polityczne, bo cała struktura jest chora i nie została zdekomunizowana. Zamiast naprawiać to co działa, czyli samorząd terytorialny, naprawmy to, co nie działa. Przez nieefektywną administrację rządową samorząd cierpi. I albo musiał się bronić przed przejmowaniem swojej roboty, albo musi wykonywać robotę za administrację rządową w dwojaki sposób – albo przejmuje to, co należało do administracji rządowej, np. koleje regionalne, albo broni się przed niekompetentnymi działaniami ministerstw. Ja aktualnie buduję koalicję ponadpartyjną mówiąc: zreformujmy administrację rządową.

A czy coś wymaga zmian w samorządzie?

Tak, w samorządzie trzeba zmienić dwie rzeczy. Po pierwsze, poradzić sobie z plagą nepotyzmu, bo tym jest dotknięta cała Polska. Trzeba też wymyśleć i zbudować – i tutaj zachęcam do dyskusji – korpus samorządowy. Czyli pewien rdzeń urzędników, który będzie musiał zostać w samorządzie. Tak, aby ci urzędnicy byli niezależni od zmian politycznych. Podobnie jak w ministerstwie – żeby ten rdzeń został, a u góry niech się dzieje polityka i wola wyborców.

Wracając do kontaktów na linii rząd-samorząd, biorąc udział w posiedzeniach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego nowej kadencji można usłyszeć wiele pięknych deklaracji. O tym, że rząd jest na samorząd otwarty, że będzie go słuchał i brał pod uwagę. To mydlenie oczu czy rzeczywiście można się spodziewać zmian w tym kierunku?

Ja się na razie na to cieszę i mam nadzieję, że tak rzeczywiście będzie. W końcu bowiem ktoś chce, ta komisja odżywa, jestem dumna, że dostaliśmy nagrodę samorządu terytorialnego za „System”, która właśnie będzie wręczona podczas posiedzenia Komisji Wspólnej. Niemniej to też jest dziwne – gdy ktoś za granicą pyta mnie, jaka jest reprezentacja wspólna całego polskiego samorządu, to mówię, że reprezentacja polskiego samorządu nazywa się strona samorządowa Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Zwykle następuje wtedy lekkie zdziwienie. My się musimy wzmocnić. Dzisiaj z satysfakcją słucham dyskusji i wystąpień podczas Zgromadzenia Ogólnego ZPP, ponieważ pamiętam jak dzięki panu prof. Sikorskiemu z udziałem pana dyrektora Grzegorza Kubalskiego udało się w wystąpieniach komisji senackiej zwyciężyć w najtrudniejszych sytuacjach i nie dopuściliśmy do ustawy z 2018 roku. Zwyciężyła racjonalność ponad podziałami. Próbujmy dalej.   

Czw., 26 Wrz. 2024 0 Komentarzy
Małgorzata Orłowska
sekretarz redakcji Małgorzata Orłowska