„Polityka prowadzona przez lata przez rząd Platformy Obywatelskiej i PSL-u, polegająca na przenoszeniu zadań z obszaru rządowego do obszaru samorządu bez adekwatnych środków finansowych na finansowanie tych zadań, doprowadza do tego, że samorządy są obecnie w ogromnym kryzysie.”
- te słowa wygłosiła w imieniu Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości poseł Maria Zuba. Stało się to 25 listopada w czasie pierwszego czytania obywatelskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego (druk nr 24).
Kwoli rzetelności przypomnieć należy, że ww. projekt został wniesiony do Sejmu 19 listopada 2015 roku staraniem środowisk samorządowych, a jego celem jest przede wszystkim doprowadzenie do zrekompensowania uszczerbku finansów sektora samorządowego w wysokości około 8 mld rocznie – wyliczony w oparciu o oceny skutków regulacji ustaw uchwalonych w latach 2005-2011. Z powyższego wynika więc wprost, że ustawy te nie są zasługą wyłącznie rządów PO-PSL lecz również rządu PiS-LPR-Samoobrony z lat 2005-2007. Jedno co cieszy to fakt, że z zacytowanej wypowiedzi wynika, że Pani poseł wyraża zrozumienie co do obecnej sytuacji finansowej samorządów.
Przykrym jednak jest to, że zrozumienie to nie jest powszechne. Skąd takie stwierdzenie? Otóż w kolejnych dniach poczynione zostały działania, które z jednej strony są spełnieniem obietnic wyborczy – za co każdego polityka powinno się pochwalić, lecz z drugiej uderzają mocno w stabilność finansową polskich samorządów – co powoduje obawę wśród osób odpowiadających za jego poprawne funkcjonowanie.
Skąd pojawiające się napięcie w świecie samorządowym? Otóż, pięć dni po ww. wypowiedzi Pani poseł M. Zuby, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, wniósł do Sejmu projekt ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (druk sejmowy nr 51) podnoszący wysokość kwoty wolnej od podatku. Zmiana miałaby wejść w życie z dniem 1 stycznia 2016 roku.
Podniesienie kwoty wolnej od podatku – to pomysł bardzo chwalebny, w dodatku realizujący wyrok Trybunału Konstytucyjnego, tyle że w zaproponowanej wersji dewastuje on finanse samorządowe.
Skąd tak daleko idący wniosek? Otóż, wystarczy spojrzeć na ocenę skutków regulacji, w której jednoznacznie wskazano, ze przewidywane skutki uchwalenia ustawy dla sektora samorządowego wyniosą 6,86 mld na minusie (sic!).
Warto od razu dodać, że o ile budżet państwa może liczyć przynajmniej na częściową rekompensatę utraconych dochodów w podatku od towarów i usług (VAT), to jednostki samorządu terytorialnego szans na to nie mają(!)
Oczywiście można rozważać – tak jak zrobił to Prezydent – czy w związku z nowym ukształtowaniem systemu podatku PIT nie zwiększy się aktywność zawodowa Polaków i tym samym nie wzrosną wnoszone podatki – jest to jednak skutek niepewny, a jeśli nawet występujący – to pojawiający się dopiero ze znacznym opóźnieniem.
Zatem w nadchodzącym nowym roku budżety samorządowe najprawdopodobniej jeszcze tego nie odczują – ze względu na oparcie wysokości transferu o dochody podatkowe z roku 2015, ale już w kolejnym roku – w jakimś stopniu tak.
Jak zaradzić tej trudnej sytuacji? No cóż, rozwiązanie jest tylko jedno – rok 2016 musi stać się rokiem, w którym opracowany zostanie nowy, sprawiedliwy system dochodów jednostek samorządu terytorialnego.
Jeśli tak się nie stanie za kilka lat na początku którejś z kolejnych kadencji parlamentu być może usłyszymy takie oto słowa: „Polityka prowadzona przez lata przed minione rządy polegająca na konsekwentnym łamaniu konstytucyjnej zasady adekwatności dochodów do zadań poprzez zwiększanie zadań przy jednoczesnym zmniejszaniu dochodów doprowadziła do permanentnego kryzysu samorządu terytorialnego w Polsce.”
Obyśmy tego nie usłyszeli.
Grzegorz P. Kubalski