Otyłość staje się jednym z najpoważniejszych wyzwań zdrowotnych i ekonomicznych współczesnego świata. Nie chodzi już tylko o nadmiar kilogramów, lecz o poważną, przewlekłą chorobę, która generuje gigantyczne koszty – zarówno dla systemów opieki zdrowotnej, jak i dla całych gospodarek. Eksperci alarmują: sytuacja pogarsza się z roku na rok, a problem coraz częściej dotyczy dzieci.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia, nadwaga i otyłość występują obecnie w każdej części świata, z wyjątkiem Azji Południowo-Wschodniej. Co więcej, w 2020 roku otyłość odpowiadała za straty gospodarcze rzędu 1,9 biliona dolarów, co stanowiło 2,4 proc. światowego PKB. Szacuje się, że do 2035 roku koszty te wzrosną do ponad 4 bilionów dolarów.
W Polsce skala problemu jest alarmująca. Chorobę otyłościową rozpoznaje się u około 9 mln osób, a nadwagę – u 18 mln. To więcej niż liczba chorych na nadciśnienie i cukrzycę razem wziętych. Eksperci nie mają wątpliwości – otyłość to „matka wielu chorób”, bowiem prowadzi do blisko 200 różnych schorzeń, w tym cukrzycy typu 2, chorób układu krążenia, układu ruchu, nowotworów czy chorób metabolicznych.
Z raportu Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w 2023 roku koszty refundacji operacji bariatrycznych w Polsce sięgnęły niemal 129 mln zł. Jednak to tylko wierzchołek góry lodowej. Do bezpośrednich kosztów leczenia należy doliczyć wydatki na hospitalizacje, opiekę specjalistyczną i podstawową, a także leczenie chorób powiązanych z nadwagą. Nie mniej istotne są koszty pośrednie, takie jak absencja w pracy, spadek produktywności czy przedwczesne zgony.
Eksperci zwracają uwagę na trzy kluczowe wymiary strat ekonomicznych. Pierwszy to absenteizm – nieobecność w pracy z powodów zdrowotnych. Drugi to prezenteizm, czyli obecność w pracy, ale przy obniżonej wydajności. Trzeci i najtragiczniejszy to przedwczesna śmierć, która oznacza utratę lat życia w wieku produkcyjnym.
Jeszcze bardziej niepokojące są dane dotyczące dzieci. Już co trzecie polskie dziecko w wieku 8 lat ma nadmierną masę ciała. Jeśli ten trend się utrzyma, eksperci przewidują, że przyszłe pokolenia będą mierzyły się z falą chorób cywilizacyjnych. Według raportu „World Obesity Atlas 2024”, do 2035 roku 45 proc. polskich dzieci może mieć nadwagę lub otyłość.
Problem ten nie wynika z braku możliwości leczenia. Dostępność terapii – od dietetycznych, przez aktywność fizyczną, po farmakoterapię i operacje bariatryczne – jest coraz lepsza. W Polsce zarejestrowanych jest już sześć leków na otyłość, w tym przełomowy semaglutyd, który nie tylko skutecznie redukuje masę ciała, ale też zmniejsza ryzyko powikłań sercowo-naczyniowych i cukrzycy. Mimo to wielu pacjentów nie zgłasza się po pomoc. Dlaczego?
Przyczyną jest niski poziom świadomości społecznej. Wciąż zbyt mało osób wie, że otyłość to choroba, którą można i trzeba leczyć. Tylko niewielki odsetek chorych – szacowany na 0,5–1 mln – podejmuje aktywne działania, takie jak zmiana stylu życia czy korzystanie z nowoczesnej farmakoterapii.
Od 2021 roku funkcjonuje program pilotażowy KOS-BAR, który oferuje kompleksową diagnostykę i leczenie otyłości olbrzymiej. Do marca 2024 roku do programu zakwalifikowano 5,5 tys. pacjentów, a ponad 3,8 tys. z nich przeszło operację bariatryczną. Równolegle dynamicznie rośnie sprzedaż leków na otyłość – w 2023 roku wzrosła dwunastokrotnie w porównaniu z 2019.
Jednak zdaniem specjalistów kluczowa w walce z otyłością jest profilaktyka. Należy ją zaczynać już u najmłodszych, kształtując zdrowe nawyki żywieniowe i promując aktywność fizyczną. Nadzieje wiąże się z planowanym na wrzesień 2025 roku wprowadzeniem do szkół nowego przedmiotu – edukacji zdrowotnej. Celem jest nie tylko zwiększenie wiedzy dzieci, ale również ich rodzin na temat zdrowego stylu życia.
Eksperci są zgodni – bez szeroko zakrojonej strategii prewencji, leczenia i edukacji, Polska może stanąć w obliczu epidemii otyłości i jej dramatycznych konsekwencji. Problem dotyczy nie tylko zdrowia, ale też stabilności finansowej całego systemu opieki zdrowotnej oraz gospodarki.
Otyłość to choroba, z którą można skutecznie walczyć. Warunkiem jest jednak szybka diagnoza, dostęp do odpowiednich narzędzi i – co najważniejsze – świadomość, że każdy pacjent ma prawo do leczenia.
Źródło: Newseria