Ten serwis używa cookies i podobnych technologii, brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej »

Zrozumiałem

Świat staje do góry nogami. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jak resort zdrowia

Świat staje do góry nogami. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jak resort zdrowia fotolia.pl

Na początek wyjaśnienie. Od pierwszych edycji WOŚP wspieram (czynnie) inicjatywę Jerzego Owsiaka. Nie zamierzam też włączać się w dyskusję na temat celowości organizowania WOŚP, bo oczywistym dla mnie jest, że to cenna i szlachetna inicjatywa (choć klimat finałów WOŚP już nie ten sam co w latach dziewięćdziesiątych minionego wieku).

I pewnie nie zdecydowałbym się na napisanie tego tekstu, gdyby nie doniesienia prasowe konferencji podsumowującej dwudziesty pierwszy Finał WOŚP. Wówczas to Jerzy Owsiak, w obecności ministra zdrowia, zapowiedział prowadzenie przez Fundację szkoleń dla dyspozytorów pogotowia oraz opracowanie algorytmu przyjmowania przez nich zgłoszeń.

Jak powiedział Jerzy Owsiak, „grupa złożona z przedstawicieli resortu zdrowia i WOŚP w ciągu sześciu tygodni przygotuje cykl szkoleń dla dyspozytorów pogotowia." Dodał także, iż szkolenia zostaną przeprowadzone w maju br.

I co na to minister zdrowia?

Nie, nie spalił się ze wstydu! Widocznie nie przeszkadza Panu Ministrowi, że organizacja pozarządowa bierze w swoje ręce kolejne zadanie administracji. Czyni tak słusznie diagnozując, że istnieje problem funkcjonowania systemu ratownictwa medycznego.

Nie jestem politykiem. Nie chcę i nie muszę, tak jak politycy, bez względu na fakty, bronić swoich lub atakować obcych.

Za to czuję wewnętrzną potrzebę protestu, kiedy administracja - bez względu przez kogo jest kierowana - nie podejmuje skutecznych działań chroniących nasze życie. Licząc za to, że to my obywatele (w osobach Zarządu WOŚP) sami weźmiemy w swoje ręce rozwiązywanie problemów systemu ochrony zdrowia.

Rozumiem Owsiaka, który nie chce czekać na kolejne ofiary błędnych rozwiązań prawnych i finansowych (niestety głównie tych ostatnich, wymuszających określone zachowania m.in. dyspozytorów), ale nie rozumiem ministra zdrowia i nie znajduję usprawiedliwienia dla jego biernej postawy.

Jako szary obywatel informuję szefa resortu. Nie można czuć się bezpiecznie w państwie w którym nie działają sprawnie jego organy, a rozwiązywanie spraw istotnych pozostawia się samym obywatelom, licząc że albo oni wyręczą administrację, albo... problem sam się rozwiąże.

Co ważne. Jako uczestnik dziesiątków spotkań i konferencji dotyczących funkcjonowania systemu ochrony zdrowia, wielokrotnie słyszałem słuszne diagnozy dotyczące jego usprawnienia. Także w sferze ratownictwa medycznego. Od czasu reformy ubezpieczeń zdrowotnych z roku 1998 przedstawiali je także ministrowie zdrowia. Tyle, że potem albo brakowało im chęci wdrażać je w życie albo przegrywali z wszechobecną ekonomizacją życia społeczno–gospodarczego.

Ta „niemoc" trwa zdecydowanie za długo!

Marek Wójcik

Sob., 9 Mrz. 2013 0 Komentarzy Dodane przez: