Rynek prywatnej opieki zdrowotnej wzrósł 2009 roku o niemal 2 mld złotych w porównaniu do roku poprzedniego i wart był 27,9 mld zł, obejmując swoim oddziaływaniem już półtora miliona Polaków. Słabnie jednak jego tzw. dynamika wzrostu...
To dane, które przedstawione zostały w raporcie firmy badawczej PMR. Dynamika rozwoju prywatnego rynku opieki zdrowotnej zdecydowanie się zmniejszyła w porównaniu z poprzednimi latami, choć i tak jest większa niż przewidywali to specjaliści – w ubiegłym roku wyniosła 8 procent.
Pomimo kryzysu ekonomicznego, który przyczynił się ewidentnie do spadku dynamiki wzrostu prywatnego rynku opieki zdrowotnej w 2009 r. czołowe prywatne firmy medyczne intensywnie rozwijały swoje zaplecze medyczne. Zarówno w zakresie świadczeń ambulatoryjnych, jak i szpitalnych. Coraz częściej prywatni dostawcy usług medycznych budują własne szpitale.
Dotychczas prywatne firmy medyczne konkurowały z publicznymi placówkami przede wszystkim w zakresie usług z zakresu świadczeń ambulatoryjnych. Coraz większe zainteresowanie usługami w prywatnej służbie zdrowia (a co za tym idzie rosnąca konkurencja i wzrastające wymagania klientów) determinują prywatne firmy medyczne do rozbudowy swojej bazy. Powstają nie tylko nowe przychodnie (np. Lux Med uruchomił w 2009 r. ich jedenaście), ale również szpitale...
Wśród prywatnych firm medycznych działających w Polsce najwięcej lecznic mają: Grupa Nowy Szpital oraz EMC Instytut Medyczny.
GNS prowadzi dwanaście jednostek, a EMC – osiem szpitali (w województwach dolnośląskim, mazowieckim, opolskim, śląskim i zachodniopomorskim). To w większości placówki powstałe z przekształceń SP ZOZ i oferujących aktualnie świadczenia przede wszystkim kontraktowane w NFZ. Przykładowo: w szpitalach EMC kontrakty z płatnikiem generują około 80 proc. przychodów placówek.
Na rynku widać jednak nowe trendy. Powstają także niepubliczne szpitale nastawione w większości na realizowanie świadczeń płatnych bezpośrednio przez pacjenta lub objętych abonamentami medycznymi czy dodatkowymi ubezpieczeniami zdrowotnymi. Są to nie tylko małe placówki, specjalizujące się z chirurgii jednego dnia, ale również większe, wieloprofilowe szpitale.
[…] W 2009 r. z usług zdrowotnych opłacanych przez NFZ skorzystały trzy osoby z czterech w wieku 16 i więcej lat. Z własnej kieszeni płaciło za usługi zdrowotne w tym czasie 36 proc. Ponosimy wydatki na opiekę zdrowotną, także korzystając z publicznej opieki zdrowotnej.
[…] Z przeprowadzonych badań wynika, że przeciętnie najwięcej kosztowały gospodarstwa domowe wydatki na leczenie i badania ambulatoryjne (526 zł), a w dalszej kolejności były to właśnie tzw. dowody wdzięczności, czyli łapówki, dzięki którym pragnęły pozyskać czy szybszą opiekę, czy opiekę lepszej jakości. Ich średnia wartość wynosiła 475 zł. Natomiast przeciętna opłata w szpitalu publicznym nie przekraczała 200 zł, a wysokość szczerego dowodu wdzięczności wręczanego za już uzyskaną opiekę wyniosła średnio 136.
Zdaniem prof. Janusza Czapińskiego do płacenia za usługi lekarzy zmusza nas przede wszystkim zła sytuacja w publicznej służbie zdrowia. Najsilniejszym bodźcem, który pcha pacjentów w kierunku prywatnych lecznic, są kolejki do specjalistów i często wielomiesięczne oczekiwania na zabiegi i operacje w placówkach publicznych, na które często trzeba czekać nawet kilka miesięcy...
Źródło: Rynek Zdrowia