Ekologia przestała być domeną społecznych kampanii i deklaracji CSR. W ostatnich latach coraz wyraźniej przekształca się w strategiczny fundament funkcjonowania firm. Rosnące znaczenie ESG (Environmental, Social and Governance) przekłada się nie tylko na sposób prowadzenia działalności, ale też kształtuje nowe wymagania wobec pracowników i redefiniuje strukturę rynku pracy.
Z badań wynika, że dla znaczącej części młodszych pokoleń – 45% przedstawicieli generacji Z i 42% millenialsów – podejście pracodawcy do ekologii ma realny wpływ na decyzję o aplikowaniu na ofertę pracy. Jeszcze większy odsetek ogółu zatrudnionych (62%) sprawdza reputację środowiskową organizacji, zanim podejmie decyzję o dołączeniu do niej. ESG staje się tym samym nie tylko narzędziem budowy wizerunku, ale konkretnym czynnikiem rekrutacyjnym.
Tymczasem firmy na całym świecie zmagają się z poważnym problemem – niedoborem odpowiednich talentów. Aż 90% pracodawców deklaruje trudności w znalezieniu specjalistów posiadających kompetencje niezbędne w zielonej transformacji. Luka kompetencyjna dotyczy nie tylko obszaru środowiskowego, ale również strategicznego i przywódczego, co otwiera przestrzeń dla nowych profili zawodowych. Na rynku pracy pojawiły się tzw. turkusowe role – interdyscyplinarne stanowiska łączące wiedzę z zakresu ESG, zarządzania i innowacji.
Zmiana nie dotyczy wyłącznie branż oczywistych jak energetyka czy produkcja. Coraz większy wpływ ESG obserwowany jest także w logistyce, budownictwie, sektorze finansowym czy IT. Szczególne znaczenie mają tu unijne regulacje i obowiązek raportowania działań w obszarze zrównoważonego rozwoju. To wymusza nie tylko zmianę w sposobie funkcjonowania organizacji, ale też przekłada się na konieczność zatrudniania specjalistów odpowiedzialnych za wdrażanie polityk środowiskowych – od analityków ESG po menedżerów transformacji.
Deficyt kompetencji spowalnia tempo transformacji. W latach 2023–2024 zapotrzebowanie na tzw. zielone talenty rosło dwukrotnie szybciej niż ich dostępność. Firmy zaczynają więc coraz śmielej inwestować w rozwój wewnętrznych kompetencji i przebranżowienie własnych zespołów. Potrzeba elastyczności i gotowości do uczenia się staje się jedną z kluczowych cech pożądanych u pracowników.
Zielona transformacja to nie tylko obowiązek, ale i potencjalna przewaga konkurencyjna. Organizacje skutecznie wdrażające ESG mają znacznie większe szanse na wzrost przychodów oraz osiąganie wyższej rentowności. Konsumenci – zarówno indywidualni, jak i biznesowi – stają się coraz bardziej wymagający. Już 36% klientów B2B deklaruje gotowość do zmiany dostawcy, jeśli nie spełnia on oczekiwań w zakresie zrównoważonego rozwoju.
Wysokie oczekiwania idą w parze z presją na całkowitą zmianę modelu działania w sektorach o dużym śladzie węglowym, takich jak przemysł motoryzacyjny, lotniczy czy wydobywczy. Blisko 70% firm z tych branż przyznaje, że transformacja musi mieć charakter fundamentalny. To nie kosmetyka procesów, ale gruntowna przebudowa modeli operacyjnych, w której kadry stanowią kluczowy czynnik powodzenia.
W odpowiedzi na zmieniające się realia, pracodawcy koncentrują się na adaptacyjności swoich zespołów i umiejętności przekwalifikowywania pracowników. Firmy, które potraktują ten proces jako wspólną drogę, a nie wymianę zasobów, mogą liczyć na większe zaangażowanie i lojalność zatrudnionych. To szczególnie istotne w kontekście młodszych pokoleń, które przywiązują dużą wagę do społecznej i środowiskowej odpowiedzialności pracodawcy.
Zielone kompetencje przestają być niszą. Stają się walutą przyszłości w świecie pracy, który z każdym rokiem bardziej przypomina ekosystem – powiązany siecią wzajemnych zależności, wrażliwy na zaburzenia i wymagający długofalowego, zrównoważonego podejścia.
Źródło: IP