Problem z nadmierną liczbą pojazdów nauki jazdy zaczynają zauważać samorządy, które domagają się zmian prawa.
Chcą, by główne skrzyżowania nie były zablokowane przez uczących się jeździć. Apelują w tej sprawie do ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej – pisze Dziennik Gazeta Prawna.
Resort transportu uważa, że każdy zarządca drogi może ustawić znaki ograniczające poruszanie się wskazanych pojazdów. Odpowiednie rozwiązanie organizacyjne i infrastrukturalne należy wypracować na poziomie władz samorządowych miasta lub województwa.
Co do znaków jednak nie ma racji. Nie ma znaku, który zakazywałby jazdy autom szkoleniowych w godzinach szczytu, a ponadto taki zakaz byłby dyskryminacją, czytamy w Dzienniku Gazeta Prawna.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna