W opublikowanym dwa tygodnie temu felietonie w oparciu o deklaracje partii rządzącej próbowałem odkodować przyszłość samorządu w jej programie. Opublikowany oficjalnie program wyborczy wskazuje, że próba ta okazała się całkiem udana.
Prawo i Sprawiedliwość postuluje bowiem dalsze ograniczenie swobody decyzyjnej samorządu terytorialnego. Zgodnie z moim przewidywaniem w pierwszej kolejności następuje to poprzez mechanizmy finansowe. W ramach budowy dobrobytu Polaków zapowiedziano bowiem zniesienie m.in. opłaty targowej i opłaty miejscowej oraz zniesienie lub ograniczenie takich opłat jak opłata skarbowa, opłata adiacencka i renta planistyczna. Warto zauważyć, że postulat dotyczący tych dwóch ostatnich następuje w warunkach, w których już teraz występuje drastyczne zaburzenie praw właścicieli nieruchomości i gmin – prowadzące do prywatyzacji zysków i uspołecznienia kosztów. W jeszcze większym stopniu inwestorzy mają korzystać przerzucając koszty na stronę publiczną. Odbywa to się w warunkach tworzenia licznych funduszy, z których środki będą przyznawane w trybie „konkursowym”.
To jednak nie wszystko - jednocześnie przewiduje się wzrost pozycji wojewodów umożliwiający im sprawowanie w sposób realny nadzoru nad powierzonymi zadaniami. Wojewodowie mają stać się wykonawcami polityki rządu w województwach. Wobec faktu, że w odniesieniu do obecnych zadań wojewodowie nie cierpią na deficyt narzędzi, to postulat ten można odczytać wyłącznie jako rozszerzenie uprawnień wojewody odnośnie nadzoru nad realizacją zadań publicznych w województwie. Tyle tylko, że zgodnie z założeniami reformy samorządowej 1998 r. realizatorem usług publicznych miał być co do zasady samorząd terytorialny. Propozycja programowa to zatem ograniczenie jego samodzielności na rzecz zwiększenia wpływu administracji rządowej.
Pod względem podejścia do samorządności na przeciwnym biegunie plasuje się program wyborczy Koalicji Obywatelskiej. W ramach hasła „Polska demokracja” znajduje się temat „Prawdziwy samorząd” przewidujący m.in. przekazanie PIT i CIT w całości do dyspozycji samorządu terytorialnego, likwidację urzędów wojewódzkich, czy wzmocnienie budżetów obywatelskich, sołectw i rad mieszkańców. Program zawiera również zapowiedzi przekazania samorządom majątku Skarbu Państwa, czy zwiększenia elastyczności zarządzania przez jednostki samorządu. Nie oznacza to całkowitej dowolności, gdyż np. na poziomie krajowym mają zostać ustalone minimalne standardy realizacji zadań publicznych. Ustalenie ich na zbyt wysokim poziomie może pociągać za sobą koszty większe niż przekazane środki. Tego jednak nie da się ustalić na obecnym etapie.
Nieco pod względem podejścia do problematyki samorządowej zaskakuje program Koalicji Polskiej. Biorąc pod uwagę pozycję PSL można było się spodziewać postulatów uwzględniających interes samorządu terytorialnego. Tymczasem program wyborczy co prawda zawiera rozdział „Samorządność i społeczeństwo obywatelskie” jednakże spośród 14 zawartych w nim punktów bezpośrednio funkcjonowania samorządu dotyczą… cztery. Dla porównania siedem punktów jest związanych z różnymi aspektami funkcjonowania ochotniczych straży pożarnych. W sprawach samorządowych mamy ogólny postulat decentralizacji władzy, równie ogólny postulat ograniczenia zakresu zadań wojewodów (w praktyce do zakresu planowanego w ramach reformy samorządowej 1998 roku) i dwa postulaty szczegółowe. Pierwszym z nich jest wątpliwe co do możliwości wprowadzenia zwolnienie podmiotowe w VAT dla JST, a drugim… wzmocnienie sołtysów i rad sołeckich. Nie wiadomo jednak na czym owo wzmocnienie miałoby polegać, skoro sołectwa jako takie są – średnio rzecz biorąc – zbyt małe, aby pełnić rolę „rzeczywistego gospodarza” – tak jak to ujmuje program. Już teraz na obszarach peryferyjnych, zwłaszcza tych podlegających procesowi wyludniania, gminy stają się zbyt małe, aby efektywnie realizować wszystkie przypisane im zadania. Upodmiotowienie sołectw w takich gminach może i będzie się cieszyło poparciem sołtysów, ale jednocześnie pogłębi problemy danej gminy.
Jednocześnie w innych częściach Programu znalazły się fragmenty dalej podkopujące finansowe fundamenty działania samorządu terytorialnego. Dobrym przykładem jest sztandarowy program „Emerytura bez podatku”. Skoro emerytura nie będzie opodatkowana PIT, a w przybliżeniu połowa dochodów z PIT trafia do jednostek samorządu terytorialnego, to znów za obietnice wyborcze zapłacą gminy, powiaty i województwa. O rekompensatach, czy też nowym podziale dochodów publicznych między poszczególne sektory nie ma bowiem słowa. Zapowiedziano również, że dla młodych rodzin, które będą chciały osiedlić się poza miastem w ramach programu „Ziemia dla młodych” zostanie stworzona możliwość nabywania za symboliczną złotówkę działki nie tylko z zasobów państwowych, lecz również samorządowych. I znów o rekompensacie mowy nie ma.
W przypadku pozostałych dwóch ogólnopolskich komitetów wyborczych problematyka samorządowa występuje marginalnie – i to często w kuriozalnej formie.
Program wyborczy Lewicy opiera się na liście postulatów. Samorząd pojawia się tam albo jako wykonawca zadań obiecanych przez państwo (np. żłobki dla wszystkich zainteresowanych), albo jako beneficjent działań państwa (kolej w każdym powiecie, autobus w każdej gminie), albo jako podmiot wymagający narzucenia na realia swojego działania dodatkowych ograniczeń. Lewica zapowiedziała bowiem wprowadzenie parytetów płci zarówno w zarządach powiatów, jak i zarządach województw.
Z kolei program wyborczy Konfederacji Wolność i Niepodległość stanowi niespójne połączenie pomysłów z kilku obszarów – prezentowanych wyłącznie od strony ich plusów, bez wskazania na ich konsekwencje. Konfederacja proponuje bowiem np. wprowadzenie powszechnej ulgi podatkowej – 0% PIT i wprowadzenie bonów na naukę dla rodziców dzieci – tak aby w pełni samodzielnie decydowali o sposobie edukacji dzieci. Drastyczne redukcja dochodów własnych oraz nieuniknione zniesienie części oświatowej subwencji ogólnej oznacza w praktyce likwidację znanej nam struktury samorządu terytorialnego. I nie wiadomo czym zastąpionej…
Wobec aktualnych wyników sondaży przedwyborczych samorządowcy powinni liczyć się z nadejściem ciężkich czasów…