Puls Biznesu donosi, że na wniosek prezydenta, rada Miasta Lubin (78 tys. mieszkańców, woj. dolnośląskie) zdecydowała o zwolnieniu osób fizycznych z podatku od nieruchomości. Zdaniem prezydenta, za „fiskalnym zaniechaniem” przemawiają dwa czynniki: po pierwsze pobór podatku od nieruchomości od osób fizycznych jest nieefektywny i pracochłonny, po drugie - obciążenie jest niesprawiedliwe, bo identyczną stawkę płaci właściciel starego domu i nowej rezydencji. W ubiegłym roku budżet miasta miał prawie 54 mln zł deficytu. Prezydent kandyduje do sejmu.
Nieefektywny podatek
- Chodzi mi o likwidację archaicznego rozwiązania podatkowego. Co roku musimy wysyłać 30 tys. decyzji podatkowych. Z tego tytułu mamy zaledwie 3 mln zł przychodów. A koszty? Te policzalne to 0,5-1 mln zł, te niepoliczalne to niewspółmiernie wysokie zaangażowanie pracy urzędników do wysokości wpływów . (…)To jest niepotrzebna biurokracja, do której zmuszają nas ustawodawcy. Zdaję sobie sprawę, że mogę zostać za to ukarany. Mam jednak nadzieję, że będzie to przyczynek do prawdziwej dyskusji o dochodach gmin. Co z tego, że galeria handlowa płaci mi 3 mln zł podatku, skoro muszę wydać kilkadziesiąt milionów, by usprawnić układ komunikacyjny wokół niej? Na tym zarobi - przez VAT - skarb państwa – tłumaczy w „Pulsie Biznesu” prezydent Robert Raczyński.
To nie kampania wyborcza…
- Nie boję się zarzutu, że pomysł zostanie potraktowany jako element kampanii wyborczej. Przeciwnie, zależy mi na dyskusji na temat rozwiązywania prawdziwych problemów obywateli i samorządów – deklaruje autor kontrowersyjnego rozwiązania.
Skarbnicy sceptyczni
Poproszenie przez dziennikarzy o komentarz, skarbnicy innych miast z niedowierzaniem przyjęli tę informację. - To populizm do potęgi "entej". Ale co my się mamy równać z Lubinem - oni mają kopalnie – powiedział gazecie jeden z nich. Magdalena Flisykowska-Kacprowicz, skarbnik Torunia, przyznaje, że nie potrafiłaby zrezygnować z tego źródła dochodów. - Z tytułu podatku od nieruchomości od osób fizycznych mamy rocznie 10 mln zł przychodu. To 1 proc. naszego budżetu. Koszty poboru szacuję na 300 tys. zł, również dlatego, że decyzje roznoszą pracownicy urzędu. Biorąc pod uwagę nowe rozwiązania dotyczące poziomu zadłużenia samorządów, w których kluczową rolę odgrywa nadwyżka operacyjna, nie zrezygnowałabym z tych pieniędzy. Tym bardziej, że rząd dorzuca nam kolejne obowiązki, które musimy współfinansować z samorządowej kasy - dodaje skarbnik Torunia.
Źródło: www.pb.pl