Ten serwis używa cookies i podobnych technologii, brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej »

Zrozumiałem

Uwaga na tabliczki pod znakami drogowymi

Uwaga na tabliczki pod znakami drogowymi fotolia.pl

Opracowując i zatwierdzając projekty organizacji ruchu niejednokrotnie istnieje konieczność posłużenia się tabliczką wyjaśniającą znak drogowy, np. opisującą inne niebezpieczeństwo (np. „koleiny”) lub precyzującą zakres stosowania zakazu lub nakazu (np. „Nie dotyczy komunikacji miejskiej”). Okazuje się, że zdaniem niektórych sądów administracyjnych taka praktyka jest niedopuszczalna.

Orzekł tak Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie w wyroku z dnia 21 listopada 2011 roku wydanym w sprawie o sygn. II SA/Rz 635/11. Przedmiotem skargi była organizacja ruchu na mocy której wprowadzony został na jednej z dróg znak B-1 „zakaz ruchu w obu kierunkach” z tabliczką „nie dotyczy mieszkańców”. Organizację ruchu zaskarżył przedsiębiorca prowadzący działalność gospodarczą przy tej drodze wskazując, że ogranicza mu ona swobodę takiej działalności uniemożliwiając dojazd tak klientom, jak i dostawcom.

WSA nie odwołał się jednak do zasady swobody działalności gospodarczej. Wskazał, że rodzaje znaków drogowych są wyczerpująco uregulowane w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 roku w sprawie znaków i sygnałów drogowych. Zgodnie z §2 ust. 4 napis lub symbol umieszczony na tabliczce pod znakiem drogowym stanowi integralną część znaku. W dalszych przepisach wskazane jest jakie tabliczki są umieszczane pod poszczególnymi znakami. Zdaniem WSA skoro rozporządzenie określa wzory tabliczek umieszczanych pod znakami drogowymi, to nie jest dopuszczalne stosowanie jakiejkolwiek innej tabliczki niż przewidziane rozporządzeniem. W szczególności nie jest dopuszczalne stosowanie tabliczki „nie dotyczy mieszkańców”. To z kolei oznacza, że zatwierdzenie organizacji ruchu nastąpiło bez podstawy prawnej.

Konsekwentne stosowanie tak zarysowanej linii orzeczniczej prowadziłoby de facto do paraliżu zarządzania ruchem. Wydaje się, że WSA w Rzeszowie w sposób zbyt literalny zinterpretował przepisy prawa nie uwzględniając celu wydania rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych. Umożliwia ono za pomocą wzorów graficznych przekazywać określoną treść normatywną; nie zamyka natomiast możliwości przekazywania innych poleceń, jako że stanowi to wyraz władztwa wobec osób korzystających z dróg.

Wt., 24 St. 2012 0 Komentarzy Dodane przez: Grzegorz P. Kubalski