ZMP przeciwko ograniczaniu liczby kadencji

ZMP przeciwko ograniczaniu liczby kadencji fotolia.pl

​- W trwającej obecnie debacie liderzy partii nie ukrywają swoich intencji, co dobitnie potwierdziła publicznie sformułowana propozycja, by w wyborach samorządowych mogli uczestniczyć wyłącznie kandydaci zgłoszeni przez partie polityczne. Jest to rozwiązanie niedemokratyczne, antyobywatelskie, niezgodne z zasadą pomocniczości. Stanowi też zagrożenie dla jednego z największych sukcesów polskiej reformy samorządowej: polskie gminy nie są upartyjnione, są obywatelskie – wynika ze stanowiska Zarządu Związku Miast Polskich z 20 stycznia br. w sprawie medialnej debaty o ograniczeniu liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

Członkowie zarządu ZMP odnoszą się negatywnie do trwającej w polskich środkach przekazu debaty nad pomysłem ograniczenia liczby kadencji osób pełniących funkcje organów wykonawczych gmin, pochodzących od roku 2002 z wyboru mieszkańców. Jak zauważają, argumenty przywoływane przez zwolenników tej zmiany dotyczą rzekomego istnienia w gminach nieformalnych układów, które powodują wzrost zagrożenia korupcją i innymi patologiami. - Są one formułowane nad wyraz stanowczo, choć nie przywołują ani jednego przykładu takich zjawiska – dowiadujemy się ze stanowiska.

Dlatego Zarząd Związku Miast Polskich apeluje, aby debata nad propozycją poważnej zmiany prawnej odbywała się na podstawie rzetelnych argumentów merytorycznych.

- Wprowadzenie takiej zmiany w wyborach samorządowych oznacza pozbawienie konkretnych osób gwarantowanego w art. 169 Konstytucji RP biernego prawa wyborczego, a także odebranie obywatelom prawa demokratycznej oceny wcześniej wybranego wójta, burmistrza albo prezydenta, to znaczy ograniczenie zakresu ich czynnego prawa wyborczego, wynikającego z art. 62 Konstytucji – czytamy w stanowisku.

Przepisy prawa w państwach demokratycznych dopuszczają w określonych sytuacjach ograniczenie liczby kadencji. W Polsce dotyczy to m.in. Prezydenta RP, który pełniąc swoją funkcję nie podlega żadnej kontroli ani nadzorowi. Tymczasem wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast podlegają kontroli ze strony:

  1. rad miast i gmin (przedstawicielskich organów stanowiących i kontrolnych),
  2. wojewodów, jako organów nadzoru prawnego,
  3. RIO, jako organów nadzoru finansowego,
  4. CBA, jako organu ścigania korupcji i wielu innych instytucji.

W przeciwieństwie do posłów i senatorów nie chroni ich żaden immunitet. Obywatele, którzy utracili do nich zaufanie, mogą ich odwołać w referendum w trakcie trwania kadencji.

Dodatkowo w wypowiedziach niektórych polityków pojawił się zamysł wprowadzenia tego rozwiązania ze wsteczną mocą obowiązywania, co w ocenie ZMP jest ewidentnie sprzeczne z zasadą niedziałania prawa wstecz, to znaczy z konstytucyjną zasadą pewności prawa.

Jak przypominają samorządowcy, zdecydowana większość wójtów i burmistrzów, a nawet ponad połowa prezydentów miast to osoby bezpartyjne, wybrane z obywatelskich komitetów wyborczych. - Mogą oni bez przeszkód realizować oczekiwania wszystkich członków społeczności lokalnej, ponieważ są niezależni od dyscypliny i układów wewnątrzpartyjnych. Ta sytuacja od dawna jest powodem niezadowolenia liderów partyjnych, co już w przeszłości owocowało kierowaniem do sejmu projektów ustaw ograniczających liczbę kadencji w gminach – tłumaczy ZMP.

W ocenie przedstawicieli polskich miast, w trwającej obecnie debacie liderzy partii nie ukrywają swoich intencji, co dobitnie potwierdziła publicznie sformułowana propozycja, by w wyborach samorządowych mogli uczestniczyć wyłącznie kandydaci zgłoszeni przez partie polityczne. - Polskie gminy nie są upartyjnione, są obywatelskie. W ich organach dominują osoby zgłoszone przez grupy obywateli, środowiska lokalne, organizacje pozarządowe. Dla liderów partyjnych są to „kliki”, „układy nieformalne” itp. Szkoda, że działacze partyjni okazują w ten sposób brak szacunku dla bezpartyjnej większości Polaków – czytamy w stanowisku.

Proponowane przez działaczy partyjnych rozwiązania oznaczają znaczące zwiększenie zagrożenia wzrostu roli doraźnych motywów przy podejmowaniu decyzji o ubieganiu się o mandat wójta, burmistrza albo prezydenta miasta. Dłuższa perspektywa budowania rozwoju miasta czy gminy zostanie zastąpiona w pierwszej kadencji chęcią zapewnienia sobie reelekcji, a w drugiej – korzystnego dla siebie zakończenia urzędowania w gminie. Sprzyjać temu będą krótkie w istocie kadencje organów wykonawczych. Pierwsze cztery lata zwykle nie wystarczą im na praktyczne wdrożenie ważnych elementów swego programu, a kolejne – to szybko zbliżające się zakończenie gminnego epizodu.

Tymczasem polskie doświadczenie samorządowe wyraźnie potwierdza, że osoby uznane przez społeczność lokalną za dobrych gospodarzy zarządzają miastami i gminami przez więcej niż dwie kadencje, uzyskując powszechny szacunek i poparcie. Odgórne odebranie społecznościom lokalnym tych liderów będzie działaniem na szkodę mieszkańców.

Naszym Czytelnikom polecamy także artykuł z wypowiedziami szefów ogólnopolskich korporacji samorządowych na temat zmian w kadencyjności, który jest dostępny tutaj.

Sob., 28 St. 2017 0 Komentarzy
Sylwia Cyrankiewicz-Gortyńska
sekretarz redakcji Sylwia Cyrankiewicz-Gortyńska