Ten serwis używa cookies i podobnych technologii, brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej »

Zrozumiałem

Legalizm zabija innowacyjność

Legalizm zabija innowacyjność fotolia.pl

Celem funkcjonowania samorządu terytorialnego jest zaspokajanie zbiorowych potrzeb poszczególnych wspólnot. Potrzeby te nie są jednak dane raz na zawsze. Są one pochodną wielu czynników – struktury społeczeństwa, wyznawanych przez nie wartości, dostępnych możliwości technicznych. Władze samorządowe muszą umieć owe potrzeby rozpoznać i dobrać najskuteczniejsze sposoby wyjścia im naprzeciw. Jednostki samorządu terytorialnego są zatem naturalnym miejscem do wdrażania innowacji w sektorze publicznym.

Osiągnięcia nauki sprawiają, że dziś staje się wykonalnym to, co jeszcze wczoraj było niemożliwe. Dobrym tego przykładem są wszelakie elementy zjawiska określanego mianem smart city – inteligentnych rozwiązań technicznych ułatwiających codzienne funkcjonowanie społeczności. Służby ratownicze dzięki możliwości sterowania sygnalizacją świetlną są w stanie dotrzeć na miejsce szybciej i bezpieczniej, sterowniki oświetlenia ulicznego przyczyniają się do oszczędności prądu przy zachowaniu poziomu bezpieczeństwa, lokalizatory pojazdów komunikacji miejskiej dostarczają pasażerom bieżącej informacji i tym samym umożliwiają optymalizację poruszania się po mieście.

Innowacje nie ograniczają się jednak do aspektów technicznych; mogą mieć również charakter społeczny, gdy znajdowane są nowe sposoby na rozwiązywanie narastających problemów chociażby w zakresie polityki społecznej.

Innowacyjność wymaga jednak współgrania co najmniej dwóch czynników. Pierwszym z nich jest dostateczny poziom swobody działania. Innowacje z definicji są czymś nowym, niesprawdzonym. Nie da się z góry przewidzieć, czy na pewno się sprawdzą; czasami mogą się okazać ślepym zaułkiem, z którego po pewnym czasie trzeba się będzie wycofać. Co więcej – skoro są czymś nowym, to z oczywistych względów nie mogą być uregulowane przepisami prawa. Gdyby prawodawca był w stanie z góry przewidzieć nowe rozwiązania, to nie byłyby one innowacjami… Osoby pamiętające początki odrodzonej samorządności w latach 90. ubiegłego wieku zgodnie powiedzą, że ówczesny sukces gmin wynikał przede wszystkim z nieskrępowanej szczegółowymi przepisami aktywności społecznej. Ówcześni radni i członkowie zarządów gmin koncentrowali się na problemie nie musząc zastanawiać się nadmiernie nad tym, jak znalezione rozwiązanie przeprowadzić przez gąszcz przepisów.

A dziś? Cóż z tego, że zarówno Konstytucja, jak i gminna ustawa ustrojowa przewidują domniemanie kompetencji na rzecz gminy, skoro wiele lat orzecznictwa organów nadzoru i sądów administracyjnych dążyło do przekonania samorządowców, że mogą zrobić tylko to, na co przepisy im wyraźnie pozwalają. A przepisy te są coraz bardziej szczegółowe, gdyż prawodawca jest przekonany, że jedynie nakładając sztywny gorset zapewni jednolitość działania całego kraju. Jednolitość może i tak, co nie oznacza że racjonalność. W konsekwencji pojawiają się takie sytuacje jak np. negowanie prawa powiatu do dofinansowania komunikacji o zasięgu powiatowym – tylko dlatego, że jest organizowana przez związek międzygminny. Choć powiat w tej sprawie porozumienie zawarł i nie było ono negowane przez organ nadzoru, to jednak opierając się na przesłankach czysto formalnych samo przekazanie środków zostało zablokowane. Trudno przyjąć, że jest to korzystne z punktu widzenia zaspokajania potrzeb społeczeństwa. Nie jestem pewien, czy obywatel będzie szczęśliwy z faktu, że autobus legalnie nie podjedzie na przystanek…

Drugim czynnikiem niezbędnym dla innowacyjnego zarządzania jednostkami samorządu jest otwartość osób, które pełnią funkcje zarządcze. Wyjście poza zakres rozwiązań powielanych od lat wymaga niewątpliwie odwagi. Gdy tej odwagi jednak zabraknie to okazuje się, że czas zatrzymuje się w miejscu, a dana gmina, czy powiat ulegają powolnej degradacji. Właśnie zdolność dostrzegania i korzystania z otwierających się możliwości jest cechą charakteryzującą włodarzy najlepszych jednostek samorządu terytorialnego. Dzięki temu że przedkładają oni powodzenie zarządzanej przez siebie jednostki często nad swoje bezpieczeństwo prawne można dostrzec rozwój gołym okiem. Niestety równie często widać nieustanne kontrole i zainteresowanie organów ochrony prawnej – uważających, że lepszy jest w pełni legalny brak rozwoju, niż innowacje, które mogą okazać się ryzykowne.

Takim podejściem jednak nie zapewnimy rozwoju ani małych ojczyzn, ani Ojczyzny jako całości. Samorząd nie może być sprowadzony do roli powolnego wykonawcy bardzo ściśle uregulowanych zadań, chyba że nad rozwój wyżej cenimy sobie jednolitą pospolitość.

Niedz., 6 Prn. 2019 0 Komentarzy
Grzegorz P. Kubalski
Redaktor Grzegorz P. Kubalski